Detektyw Elijah Baley jest zaskoczony, gdy zostaje pilnie wezwany do Waszyngtonu. Tam dowiaduje się, że ma natychmiast lecieć na planetę Solarię, gdzie poprowadzi śledztwo w sprawie morderstwa. Przestrzeńcy wyraźnie wskazali na niego, jako najbardziej kompetentną osobę do wyjaśnienia sprawy. W ten niezwykły sposób doceniono sukces jego poprzedniego dochodzenia, które dotyczyło zamordowania Przestrzeńca.
Dla ziemskiego detektywa, który całe życie spędził w podziemnych miastach, perspektywa znalezienia się na obcej planecie, gdzie żyje się na powierzchni, jest czymś przerażającym. Mimo tego podporządkowuje się rozkazom. Tym bardziej, że dla jego zwierzchników ważne jest zdobycie jakichkolwiek informacji o społeczeństwie Przestrzeńców. Ma być zatem nie tylko detektywem, ale również szpiegiem.
Partnerem detektywa ponownie jest humanoidalny robot R. Daneel Olivaw. Zdaje on sobie sprawę z ryzyka, jakim dla Ziemianina jest konfrontacja z otwartą przestrzenią. Zapewnia Baley'owi takie warunki pracy, by nie narazić go na żadne potencjalne niebezpieczeństwo. Jest przecież robotem i bezpieczeństwo człowieka ma dla niego najwyższy priorytet. Tyle tylko, że Elijah Baley wcale nie lubi być niańczony. Szczególnie, gdy ogranicza to jego swobodę prowadzenia śledztwa.
Wyjaśnienie sprawy morderstwa jest trudne, bo miejscowi nie podjęli najmniejszych działań, by zabezpieczyć dowody na miejscu zbrodni. Jest wprawdzie podejrzana, ale nie sposób jej niczego udowodnić. Brak narzędzia zbrodni. Brak świadków. Z drugiej strony, specyfika społeczeństwa Solarii wydaje się wykluczać udział osób trzecich w zabójstwie. Czy jednak na pewno?
Kolejny raz Asimov pod pretekstem historii kryminalnej pokazuje jakiś możliwy wariant rozwoju ludzkości. Społeczeństwo kompletnie zatomizowane. Przedstawia też interesujące implikacje takiego modelu społecznego. Przerysowuje je, ale pokazuje zagrożenia wynikające z takiego scenariusza. Co ciekawe, nie przyszło mu do głowy, że skrajny indywidualizm, egocentryzm, niechęć do kontaktów międzyludzkich i posiadania potomstwa mogą wynikać z zupełnie innych przyczyn, niż to zaproponował. Przecież obserwujemy to współcześnie w wielu krajach rozwiniętych.
Asimov znowu pokazuje, że jego bohater zmienia się pod wpływem presji. Nie przychodzi mu to łatwo, ale gotów jest zaryzykować zdrowiem, byle tylko stawić czoła swoim słabościom. Taka postawa budzi moją sympatię i podziw. W przeciwieństwie do bohaterów ostatnio przeczytanej przez mnei powieści (Michael J. Sullivan: "Epoka legendy"), którzy woleli rozczulać się nad sobą i pielęgnować swoje słabości.
Książka ciekawa i warta lektury. Zastrzegam jednak, że choć mi się podobała, ma też wady. Zwroty akcji są ciekawe, ale w kontekście finału pewne kwestie pozostały niewyjaśnione i budzą duże wątpliwości.