Recenzje Karola
Roger Zelazny
"Dziewięciu książąt Amberu"
"Karabiny Avalonu"
"Znak jednorożca"
"Ręka Oberona"
"Dworce Chaosu"

Obudzić się w szpitalu i nic nie pamiętać, to doświadczenie z gatunku koszmarnych. Gdy do tego okazuje się, że personel szpitala jest wrogo nastawiony i niekoniecznie zadowolony z powrotu do zdrowia, to nie pozostaje nic innego, jak tylko jak najszybciej opuścić progi tej niegościnnej placówki. No i przy okazji zdobywać krok po kroku kolejne informacje na temat swojej tożsamości. A że z każdym krokiem robi się coraz dziwniej, umysł musi pracować na wysokich obrotach. Zresztą odkrycie prawdziwej tożsamości to zaledwie pierwszy krok na długiej drodze do odzyskania wiedzy o przeszłości.

Tak zaczyna się pierwszy tom przygód Corwina, księcia Amberu. Starałem się napisać wprowadzenie jak najbardziej enigmatycznie, by nie zepsuć potencjalnym przyszłym czytelnikom przyjemności z lektury. Czytelnik towarzyszy bohaterowi, gdy zdobywa on kolejne strzępki wiedzy. Każda nowa informacja rodzi kolejne pytania. Zelazny genialnie buduje w ten sposób napięcie. Motyw ten wykorzystany został nie raz w literaturze, komiksie, filmie, a nawet w grach komputerowych (choć, gdy pierwszy raz czytałem "Dziewięciu książąt Amberu", wydawał mi się nowatorski - dopiero parę lat później ukazała się w Polsce "Tożsamość Bourne'a" Ludlama, potem komiks "XIII" itd.). Ma ten plus, że stawia czytelnika w podobnej sytuacji, w jakiej jest bohater. Nic nie wie i dopiero się dowiaduje.

Punkt wyjściowy fabuły, czyli bohater dotknięty amnezją, to zaledwie wstęp do prawdziwych atrakcji. Nawet po latach, choć przecież czytałem ten cykl już parę razy, nadal jestem pod wrażeniem koncepcji Cieni. Cienie to światy równoległe, po których wędrują bohaterowie cyklu. Cieni jest niezliczona mnogość. Te położone blisko siebie różnią się niewiele, ale im dalej są od siebie oddalone, tym większe różnice. Inaczej płynie tam czas. Inne są prawa fizyki. Każdy może odnaleźć tu coś dla siebie. Mieści się tu zarówno nasza współczesna Ziemia, jak i światy inspirowane realiami średniowiecza. Zaludniają je najróżniejsze istoty. Autor pełnymi garściami czerpie inspiracje z legend i baśni. Daje popisy wyobraźni kreując światy żywcem wyjęte z obrazów Dalego. Choć nieco zbyt duża dawka surrealizmu w "Dworcach Chaosu" czyni ten tom najsłabszym w moim odczuciu. Inna sprawa, że to naturalnie kwestia gustu.

Fabuła koncentruje się wokół zabiegów o tron i intryg w ramach rodziny panującej Amberu. Problem polega na tym, że skutki tego może odczuć każdy z Cieni. Książęta i księżniczki Amberu, niczym bogowie, nie liczą się z życiem śmiertelników. Zdradę mają we krwi. Corwin porusza sie w tym labiryncie kłamstw i intryg z gracją słonia w składzie porcelany. Zanim zorientuje się, jaka jest prawdziwa stawka w grze i kto jaką rolę odgrywa, poczyni wiele szkód. Taki już jego przewrotny urok.

Cykl Zelaznego to w mojej opinii jeden z kilku najwybitniejszych cykli fantasy. Sam pomysł na uniwersum uważam za genialny. To, jak bohaterowie przemieszczają się między światami zmieniając detale otaczającej ich rzeczywistości, to prawdziwy majstersztyk. Nieco słabiej wypada całość fabuły. Przynajmniej z perspektywy czasu. A może raczej, moje oczekiwania znacznie wzrosły. Szczególnie po lekturze cyklu Martina. Jeśli chodzi o kreowanie intryg, Martin jest na gruncie fantasy niedoścignionym mistrzem.

Cykl nie jest szczególnie długi. Na szczęście, powstał kolejny osadzony w tym samym uniwersum. I teraz po niego sięgnę.

PS. Zacząłem czytać cykl parę tygodni temu. W międzyczasie doszły mnie słuchy, że planowana jest ekranizacja w formie serialu. Oby była na miarę ekranizacji cyklu Martina, a nie np. tej pożałowania godnej ekranizacji cyklu Goodkinda.

Dziewięciu książąt Amberu Karabiny Avalonu Znak jednorożca Ręka Oberona Dworce Chaosu
Site copyrights© 2016 by Karol Ginter