Od dzieciństwa jestem wielkim miłośnikiem "Gwiezdnych wojen". Nigdy jednak nie sięgnąłem po żadną książkę, której akcja toczyłaby się w uniwersum wykreowanym na bazie filmu. Przyznaję, że mam wątpliwości, co do wartości takiej literatury. Może to błąd? W każdym razie ostatnio postanowiłem zaryzykować. Nie do końca w ciemno. Wybrałem powieść autorstwa Timothy'ego Zahna. Kilka jego książek czytałem i uważam go za przyzwoitego rzemieślnika.

Akcja powieści toczy się po pokonaniu Imperium. Bohaterami są Luke Skywalker i jego żona, Mara Jade. Zostają oni zaproszeni przez rasę Chissów na wyprawę, której celem jest rozbity statek kosmiczny. Został on wysłany z 50-tysięczną załogą jeszcze za czasów Republiki. Uczestnicy wyprawy, którzy tworzą dość barwny zespół, odkrywają, że nie wszyscy członkowie załogi zginęli w czasie katastrofy. To nie jedyna niespodzianka, która ich czeka.

Książkę czytało się przyjemnie, chociaż jest ona adresowana raczej dla wiernych czytelników powieści opatrzonych logo "Star Wars". Niektóre aluzje bohaterów i odwołania do wcześniejszych wydarzeń kompletnie nic mi nie mówiły. Tym, którzy o "Gwiezdnych wojnach" nie mają pojęcia, raczej odradzałbym tę lekturę. A ja pewnie sięgnę po inne książki z cyklu. Jest całkiem niezły, choć nie jest to literatura s-f wysokich lotów.

PS. Jakie wymagania stawia się autorom notek na okładkach? Czasami mam ważenie, że najważniejsza jest umiejętność napisania czegokolwiek bez czytania powieści.