Recenzje Karola
Timothy Zahn
"Ręka sprawiedliwości"
Timothy Zahn Ręka sprawiedliwości

Rebelianci odnieśli zwycięstwo w bitwie o Yavin, ale nie mają wystarczających sił, by przystąpić do frontalnego ataku na Imperium. Szukają kryjówki. Schronienie oferuje im gubernator Ferrouz z sektora Candoras. W zamian oczekuje pomocy w walce z tajemniczym Nuso Esvą. Oferta jest atrakcyjna, ale czy można zaufać gubernatorowi Imperium? Han, Chewbacca, Luke i Leia zostają zaangażowani do działań, których celem jest zweryfikowanie intencji Ferrouza.

Poczynania Ferrouza nie pozostają niezauważone dla Imperatora. Wysyła do sektora Candoras Marę Jade. Mara postanawia wciągnąć do współpracy grupę dezerterów z szeregów szturmowców. Aktualnie zajmują się oni egzekwowaniem sprawiedliwości na własną rękę (dlatego dość buńczucznie nazwali się Ręką Sprawiedliwości).

To jeszcze nie wszyscy uczestnicy intrygi. W sektorze aż roi się od osób prowadzących tajne operacje. Tylko nieliczni są świadomi, że za sznurki pociąga podstępny Nuso Esva. A plany ma naprawdę ambitne.

Nie jestem jakimś szczególnym fanem książek ukazujących się pod szyldem "Star Wars". Chyba że na okładce wypatrzę nazwisko "Timothy Zahn". Akurat ten autor ma u mnie duży kredyt zaufania. Także i tym razem się nie zawiodłem. Zahn zaoferował czytelnikom wielowątkową historię z misternie skonstruowaną intrygą.

Operowanie w uniwersum, którego przeszłe i przyszłe losy znamy, narzuca wiele ograniczeń. Autor poradził sobie z tym w dość ciekawy sposób. Odrzucił klasyczny podział na złe Imperium i dobrą Rebelię. Wprowadził zagrożenie, wobec którego uczestnicy sporu musieli na nowo zdefiniować swoje relacje. A że ma przy tym talent do prowadzenia wartkiej narracji, wyszła mu bardzo dobra powieść. Choć z zastrzeżeniem, że dla miłośników gatunku.

Site copyrights© 2016 by Karol Ginter