Recenzje
 
 
 
 
 
Recenzje Karola
 
Lawrence Watt-Evans
"Niedoczarowany miecz"
Lawrence Watt-Evans Niedoczarowany miecz

Wiele lat temu przeczytałem "Jednym zaklęciem" tego autora. Niewiele pamiętam z tej lektury, ale przynajmniej tyle, że była to przyjemna książka. Kiedy zatem wypatrzyłem w antykwariacie "Niedoczarowany miecz", postanowiłem go zakupić.

Wojna między Ethsharem a Północnym Imperium toczy się od tak dawna, że nikt już nie pamięta czasów pokoju. Valder jest młodym zwiadowcą w armii Ethsharu. Znalazł się za liniami wroga i usiłuje umknąć pościgowi. W trakcie ucieczki przez bagna znajduje samotną chatę i zamieszkującego ją dziwnego pustelnika. Ścigający go wrogowie są mało subtelni i niszczą chatę pustelnika. Tylko magicznym umiejętnościom pustelnika Valder zawdzięcza ocalenie życia. Pustelnik jest jednak wściekły. Winą za utratę dobytku obarcza także Valdera. Żeby się go pozbyć, przemienia magicznie jego miecz. Wyposażony w magiczny miecz Valder dociera szczęśliwie do swoich wojsk.

Miecz posiada niezwykłe właściwości: nikt nie jest w stanie się przed nim obronić. Ma też jednak kilka wad. Dość istotnych. Przede wszystkim, po wyjęciu z pochwy musi zabić człowieka. Tyle tylko, że po jego uśmierceniu traci magiczne właściwości do czasu ponownego wyjęcia z pochwy. To dość poważny mankament, bo w obliczu wielu wrogów Valder skazany jest na własne umiejętności szermiercze, które wcale nie są najwyższe. O największej wadzie miecza informują Valdera wojskowi magowie: po mniej więcej setnym użyciu Valder zginie od własnego miecza. Jest też jednak inny aspekt tego samego zagadnienia: oprócz samego miecza, nic nie może zabić Valdera.

Wyposażony w tak niesamowitą broń Valder zostaje wyznaczony do zadań specjalnych. Skoro nikt i nic nie może powstrzymać jego miecza - przynajmniej w przypadku konfrontacji z jednym wrogiem - świetnie nadaje się do eliminowania wybranych celów (czytaj: liderów strony przeciwnej). Szczęśliwie dla Valdera, wojna kończy się, zanim liczba zabitych przy pomocy miecza osiąga niebezpieczną granicę. Valder musi teraz odnaleźć się w cywilu.

W sumie książka lekko mnie jednak rozczarowała. Opowiadana historia rozłożona jest na wiele lat. Autor nie tyle skupia się na akcji, co na samej koncepcji magicznego miecza i konsekwencji jego posiadania. Jest to nawet interesujące. Autor nie sprawdza się jednak zupełnie na innych polach. Kwestie społeczno-ekonomiczne to dla Lawrence'a Watt-Evans'a terra incognita, więc opis wydarzeń po zakończonej wojnie jest nieprzekonujący. Szkoda, bo opowiadana historia mogłaby nabrać głębi. Powieść miło się czyta, ale nie pozostanie raczej długo w pamięci. W sam raz na jesienny wieczór, żeby oderwać się na chwilę od rzeczywistości.

     
 
Site copyrights© 2007 by Karol Ginter