Kiedy wyruszył w drogę, wiedział tylko, że jest Ptahem i w jakim kierunku ma iść. Nie wiedział nic o sobie, ani o otaczającym świecie. Spotykając na swej drodze ludzi, dowiaduje się od nich kolejnych faktów o świecie i o sobie. Nie jest jednak tak naprawdę gotowy do konfrontacji, która go czeka. Jego przeciwniczką jest bogini, która nie cofnie się przed niczym, by go ostatecznie pokonać. Przede wszystkim, musi go zwodzić i oszukiwać, by nie zorientował się, co tak naprawdę mu grozi.
Powieść nie przypadła mi do gustu. Historia mało rozgarniętego boga nie zrobiła na mnie dobrego wrażenia. Może kiedy powieść się ukazała, pomysł z amnezją był nowatorski. W zestawieniu z innymi książkami, które eksploatowały ten motyw w latach późniejszych, wypada raczej blado. Bohater nie wykazuje się inteligencją. Ma nadnaturalne zdolności, ale ta przewaga nad śmiertelnikami to jedyne, co go wyróżnia. Nie bardzo nawet wiadomo, co i po co chce osiągnąć. Jest reaktywny. Po połowie lektury miałem tej książki serdecznie dość. Tym bardziej, że cała intryga była marnej jakości. Strata czasu i tyle.