Halli Sveinsson to najmłodszy członek rodu Sveina. Od dzieciństwa karmiony jest opowieściami o potężnym założycielu rodu, który zginął w wielkiej bitwie z krwiożerczymi trowami zagrażającymi mieszkańcom Doliny. Nic dziwnego zatem, że Halli chce zostać bohaterem. Ze względu na pochodzenie otoczony jest troską i uwagą. Równocześnie jednak jego wygląd i charakter ściągają na niego kłopoty. Niewielkiego wzrostu, wręcz karłowaty, ma skłonność do wdawania się w konflikty ze wszystkimi wokół. Nikogo nie darzy szacunkiem, kompletnie brak mu empatii, a do tego jest wyjątkowo złośliwy. W sumie nie jest to nic niezwykłego u zbuntowanego 14-latka. Co najwyżej skala problemu jest trochę powyżej przeciętnej. Nadmierną inteligencją wprawdzie nie grzeszy, ale ma w sobie wystarczająco dużo cwaniactwa, by w większości przypadków wyłgać się od surowej kary. Nie zawsze jednak. Za awanturę z bratem ukarany zostaje zakazem udziału w Zgromadzeniu, czyli uroczystym zjeździe wszystkich Domów. Czy taki drobiazg może go jednak powstrzymać od robienia psikusów? Jasne, że nie. Halli tym razem przechodzi samego siebie, a skutki tego są opłakane. Dla żartu doprawia piwo składnikami, które wywołają poważne problemy żołądkowe u przedstawicieli potężnego Domu Hakona. Nie pierwszy i nie ostatni raz daje o sobie znać jego chroniczny brak wyobraźni. Inaczej być może przewidziałby chociaż niektóre konsekwencje swoich czynów. Nad Domem Sveina zawisły ciemne chmury. A Halli dopiero się rozkręca. W końcu myślenie bohaterom nie przystoi. Ważne są wielkie czyny. Jednak wyobrażenie na własny temat a rzeczywistość, to dwie różne sprawy, o czym przyjdzie mu się boleśnie przekonać. Gorzej, że cenę tej lekcji niektórzy będą musieli opłacić życiem.
Sam nie wiem, jak tę książkę sklasyfikować. Na pozór jest to książka przygodowa z elementami fantasy i horroru. Czasami jednak miałem wrażenie, że mam do czynienia z przypowieścią filozoficzną. Bohater doświadcza wielu przygód, które go kształtują, pozwalają inaczej spojrzeć na świat, a wreszcie sprawiają, że dorasta. Narracja czasami nadmiernie trąciła moralizatorstwem, ale potem nagle porzucała ten pouczający ton i przechodziła w zwykłą powieść awanturniczą. W konsekwencji sprawia wrażenie niespójnej. Przyznaję, że fabuła jest intrygująca, choć czytelnik nie uzyskuje odpowiedzi na wiele istotnych pytań dotyczących Doliny. Wyraźnie widać, że osią całej opowieści jest dorastanie Halliego, który musi w związku z tym doświadczyć określonych przygód. Reszta to tylko tło. Zarysowane jest ono zaledwie szczątkowo, więc czasami jego niedostatki kłują w oczy. Na szczęście, dzięki ironii i humorowi, narracja jest dość atrakcyjna. W sumie, pomimo pewnych niedostatków, całość jest na tyle przyzwoita, że nie żal mi czasu poświęconego na lekturę. Choć niedosyt pozostał. |