Recenzje
 
 
 
 
 
Recenzje Karola
 
Dariusz Spychalski
"Krzyżacki poker"
 

W alternatywnej rzeczywistości w połowie XX wieku wielką potęgą europejską jest Rzeczpospolita Trojga Narodów. Wciąż istnieje Zakon Krzyżacki, który musi corocznie składać hołd Rzeczpospolitej. Elity polityczne Zakonu decydują się na podjęcie śmiałej rozgrywki, której celem jest odzyskanie przez Zakon suwerenności. Konstruują zawiłą intrygę, która ma wciągnąć Rzeczpospolitą w wojnę na wielu frontach. Jednak najważniejszym elementem ich planu jest nowa, potężna broń, którą ma dla nich stworzyć profesor William Hopkins, specjalista od fizyki atomowej.

Zawsze pociągały mnie historie o światach alternatywnych. Pomysł na fabułę wydawał się zatem ciekawy, choć wiele zależało od tego, jak autor poradzi sobie z pułapkami, które mnożą się, gdy tylko zmieniamy jeden fakt historyczny. Każde zdarzenie ma przecież swoje konsekwencje. Niestety, autor poległ sromotnie, gdy przyszło mu zmierzyć się z historią. Konstrukcja, którą stworzył, nie zasługuje nawet na miano zamku z kart. Nie warto temu zagadnieniu poświęcać uwagi, bo raczej autorowi nie zależało na wiarygodności i realizmie. Potrzebuje jedynie pretekstu do opowiedzenia swojej historii. Czytelnicy (poza takimi wyjątkami jak ja) nie będą się zastanawiać np., gdzie zaczęła się rewolucja przemysłowa i w jaki sposób, skoro Anglia podbita została przez muzułmanów? Spychalski skupia się akcji, a intryga od biedy się broni. Szkoda, że autor przy tym czasami potyka się o własne nogi (w drugim tomie 13 rozdział datowany jest na 23 maja, a kolejny rozdział cofa nas do 21 maja - widocznie czas w świecie alternatywnym biegnie inaczej). Aż mnie palce świerzbią, żeby zrobić długi elaborat na temat różnych błędów Spychalskiego, ale co mi z tego przyjdzie? Straciłem czas na lekturę, a teraz mam go dodatkowo tracić na roztrząsanie mankamentów powieści? W sumie lektura miała dla mnie pewien walor edukacyjny. Pomijam nawet fakt, że jest to dla mnie kolejne przykre doświadczenie z polską literaturą. Zdecydowanie zniechęcające. Istotne, że utwierdzam się w przekonaniu, że wielu polskich autorów tkwi w tym naszym zaścianku i świata poza nim nie widzi. Nawet jeśli lubiłem Sienkiewicza, to jednak nie uważam za rozsądne kalkowanie jego sposobu narracji. Alternatywny świat zapełniony został awanturnikami, warchołami i pijakami rodem z kart sienkiewiczowskiej trylogii. Nieskomplikowane, jednowymiarowe postacie mają swój urok, ale kiedy wszyscy bohaterowie tworzeni są według jednej sztancy, staje się to nudne. Mogłaby to uratować dobra fabuła, jednak ta jest najwyżej przeciętna. Osobiście odradzam lekturę, ale co ja tam wiem...

     
 
Site copyrights© 2011 by Karol Ginter