W 1205 roku, podczas ucieczki przed tajemniczym prześladowcą, Vivien z Narbonne spada w przepaść.
Jest rok 1218. Kupiec zajmujący się głównie sprzedażą relikwii, Ignacio z Toledo, podejmuje się zadania odnalezienia niezwykle rzadkiej księgi "Uter Ventorum". Ukrył ją Vivien z Narbonne. Tropem Ignacia podążają przedstawiciele tajemniczego Trybunału Femicznego. Tej samej tajnej organizacji, przed którą uciekał Vivien z Narbonne. Nie cofną się oni przed niczym, byle tylko dostać w swoje ręce owiany legendą manuskrypt.
Pomysł ciekawy. Autor stara się budować nastrój tajemnicy i dba o zwroty akcji. Tyle tylko, że coś mnie drażniło w sposobie narracji. Może to, że postaci nie tyle ze sobą rozmawiają, co wygłaszają kwestie? Trudno tu mówić o dialogach. Może to, że bohaterowie zachowują się w sposób urągający inteligencji? Opisy też są jakieś dziwne. Poetyckie na sposób, który razi sztucznością. Dostrzegam więc potencjał, ale uważam, że został zaprzepaszczony. Ta książka to rozczarowanie. Może po prostu miałem zbyt wielkie oczekiwania?