Gdyby nie Nurt, ludzkość nigdy nie miałaby szans na ekspansję w kosmosie. Pozawymiarowy Nurt pozwolił na podróże tylko do wybranych punktów w przestrzeni kosmicznej, ale za to bez ograniczeń narzucanych przez fizykę. Dzięki Nurtowi podróż zajmuje mniej czasu, niż potrzebuje światło na pokonanie odległości dzielących rozrzucone po kosmosie światy.
Skolonizowane przez ludzkość światy utworzyły Święte Imperium Wspólnoty Państw i Gildii Kupieckich, zwane potocznie Wspólnotą. Na jej czele stoi imperoks, skupiający w swym ręku władzę świecką i duchowną. Aktualny imperoks, Attavio VI, jest już bliski śmierci. Jego następczynią ma być córka, Cardenia. Problem polega na tym, że nie przygotowywano jej do tej roli. Tron miał objąć jej przyrodni brat. Jednak zginął on w tragicznym wypadku.
Cardenia niezbyt odnajduje się w nowej roli. Sytuację pogorsza fakt, że umierający ojciec nie wtajemnicza jej przed śmiercią we wszystkie kwestię dotyczące przyszłości Wspólnoty. W tym najważniejszą, dotyczącą zanikania Nurtu.
O tym, że z Nurtem dzieje się coś złego, przekonuje się na własnej skórze załoga statku kosmicznego "Mów do mnie jeszcze". Statek niespodziewanie wypada z Nurtu. Dzięki wysiłkom całej załogi (sytuację komplikuje trwający akurat na pokładzie bunt) udaje się wrócić do Nurtu i kontynuować lot na Kres.
Na Kresie trwa akurat wojna domowa. Rebelianci chcą obalić panującego księcia. Właściwie nie ma w tym nic niezwykłego, bo to tradycyjny na tej planecie sposób zmiany władzy. Stacjonujące na planecie siły imperialne przyglądają się zmaganiom, ale nie interweniują.
Zdesperowany książę słucha podszeptów Ghreniego Nohamapetana, przedstawiciela potężnego rodu kupieckiego. Ghreni zachęca go do nie do końca legalnych sposobów zdobycia funduszy na wojnę. To właśnie dlatego Kiva Lagos, przedstawicielka innego rodu kupieckiego, aby zminimalizować wielomilionowe straty spowodowane działaniami księcia, decyduje się przyjąć na pokład swojego statku tłum uchodźców. Oczywiście, pobierając od każdego sowitą opłatę.
O miejsce na statku ubiega się także Mance Claremont. Nie jest on bynajmniej uciekinierem. Posiada jednak informacje na temat przyszłości Nurtu, które chce pilnie przekazać imperoksowi. Ich dostarczenie ma ogromne znaczenie dla dalszych losów Wspólnoty. Tyle tylko, że Ghreni Nohamapetan ma swoje plany wobec rodziny Claremont. Kolizyjne z planami Mance'a.
Autor sprawnie porusza się na gruncie space opera. Jednak nie interesują go bitwy kosmiczne. Koncentruje się na intrygach politycznych. Ukazuje zakulisowe walki o władzę i bogactwo. I radzi sobie z tym tematem całkiem dobrze. Czytelnik nie może narzekać na nudę. Tempo akcji jest przyzwoite. Dialogi dynamiczne. Fabuła trzyma w napięciu. No może miejscami narracja na chwilę zbacza na jakieś mielizny rozmyślań bohaterów lub komentarzy narratora. Na szczęście są to rzadkie epizody.
Powieść mi się spodobała. Czekam niecierpliwie na ciąg dalszy. Może mój entuzjazm wynika częściowo z faktu, że mam dość podobną filozofię życiową do autora. Zachowuję dystans do wszelkich napuszonych ideologii. I też lubię ciasta. Nie tylko jeść, ale również piec (chwalę się tym czasami na swoim profilu na Facebooku).