Kiedy zobaczyłem tę książkę, nie wahałem się ani chwili i od razu ją kupiłem. Po "Elantris" wysoko cenię tego autora. Dowiódł, że umie konstruować ciekawą i oryginalną fabułę. Swoją drogą, ma napisać finałową część cyklu "Koło czasu". Robert Jordan zmarł we wrześniu ubiegłego roku, pozostawiając historię bez zakończenia. Nie ukrywam, że w mojej opinii Sanderson ma duże szanse, że ożywi cykl, który na pewnym etapie zaczął nie tylko tracić tempo, ale również gubić się w niepotrzebnych wątkach. Wróćmy jednak do powieści "Z mgły zrodzony", która jest pierwszym tomem trylogii (wydawca o tym nie wspomina).
Od tysiąca lat istnieje Ostatnie Imperium. Od tysiąca lat włada nim uznawany za boga Ostatni Imperator. Jest nieśmiertelny i okrutny. Jego absolutne rządy to nieustanne pasmo cierpień. Świat jest zasypywany popiołem. Nie ma kwiatów. Wyginęła większość roślin. Społeczeństwo dzieli się na uprzywilejowaną szlachtę oraz pozbawionych praw skaa. Związki małżeńskie między szlachtą a skaa są niedopuszczalne. Kasta kapłanów pilnuje, by ten stan rzeczy nie uległ zmianie. Każde dziecko ze związku między szlachcicem a skaa musi zostać zabite. Zresztą szlachcic może zabić dowolnego skaa i nie zostanie za to ukarany. Bunty skaa, które wybuchają od czasu do czasu, są brutalnie tłumione. Jednak system represji nie jest szczelny. Przestępcze podziemie nauczyło się trudnej sztuki przetrwania. W podziemiu tym sporo jest pół-skaa, którzy wymknęli się z kapłańskiej sieci. A krew szlachecka to często dodatkowe talenty, jakie daje sztuka Allomancji. Dzięki niektórym metalom możliwe jest m.in. sterowanie uczuciami innych osób, czy przyciąganie i odpychanie metali. Większość Allomantów to zaledwie Mgliści, czyli osoby posiadające dostęp tylko do jednej allomantycznej umiejętności, jednak nieliczni mają dostęp do wszystkich. Nazywa się ich Zrodzonymi z Mgły.
Zrodzonym z Mgły jest były złodziej Kelsier, który ma osobiste porachunki z Ostatnim Imperatorem. Za swój cel uznaje obalenie Ostatniego Imperium i uwolnienie skaa. Kreuje misterną intrygę, wciągając w nią wielu skaa oraz pół-skaa. Wśród spiskowców jest młodziutka Vin, która okazuje się również być Zrodzoną z Mgły. Jednak każdy drobiazgowo opracowany plan może mieć słabe strony. Wiadomo, że najsłabszym elementem jest zawsze czynnik ludzki. A do tego wszystkiego Kelsier nie zdradza nawet najbliższym współpracownikom wszystkich swoich zamierzeń. Ma tajemnice, którymi nie chce się z nikim dzielić.
Jestem książką zachwycony. Dawno nie czytałem czegoś równie dobrego. Oryginalny pomysł. Zagadki i tajemnice. Umiejętność zaskakiwania czytelnika. Nawet jeśli domyśliłem się dużo wcześniej zarówno tożsamości, jak i źródła mocy Ostatniego Imperatora (Sanderson delikatnie naprowadza czytelnika na trop), to i tak autor zasługuje na najwyższe uznanie za to, że stworzył tak ciekawą koncepcję. Podkreślić trzeba dbałość o szczegóły oraz wprowadzenie elementów przypadku, który może zarówno pomóc, jak i zaszkodzić. W efekcie - pomimo moich zwyczajowych starań - nie bardzo mam się do czego przyczepić. A to nie koniec moich peanów pod adresem książki. Autor dba o wiarygodność psychologiczną postaci. Umiejętnie wykorzystuje wiedzę socjologiczną. To prawdziwy majstersztyk. Na koniec wypada już tylko dodać, że po prostu nie mogłem oderwać się od lektury. I niecierpliwie czekam na kolejne tomy.
Minęło kilkanaście lat od poprzedniej lektury. W międzyczasie autor niestety mocno obniżył loty. Jego kolejne powieści są rozwlekłe i nudne. Zacząłem nawet mieć wątpliwości, czy to przypadkiem nie ja się zmieniłem i mam zbyt wygórowane oczekiwania. Jednak ponownie przeczytałem tę powieść wcale nie dlatego, że chciałem tę teorię zweryfikować. Po prostu ukazał się siódmy tom cyklu, a niewiele już pamiętam z poprzednich. Był to więc dobry pretekst, by odświeżyć pamięć.
Książka ponownie zrobiła na mnie wrażenie. Owszem, jej oryginalność wyblakła. Wyraźniej widzę, że nowe scenografie i rekwizyty zostały wykorzystane do opowiedzenia kolejny raz historii o walce o wolność. Swoją drogą, to przesłanie niezwykle aktualne obecnie, gdy demokracja zmaga się z problemami, bo zbyt wielu ludzi uwierzyło, że silny przywódca rozwiąże ich problemy. Tęsknota za dyktaturą jest irracjonalna, ale pokazuje zagubienie ludzi we współczesnych czasach.
Sporo w powieści schematów dość ogranych fabularnie. Jest motyw Zbawiciela. Choć dość pokrętny i niejednoznaczny. Jest motyw Kopciuszka. Tyle tylko, że dużo bardziej niebezpiecznego. Widać talent autora do sięgania po ograne schematy i ich przetwarzania. W efekcie nic tu nie jest tak do końca jednoznaczne. Nie jest to tak daleko posunięte, jak w opowiadaniach Sapkowskiego o Wiedźminie, gdzie wszystko było pokazane w krzywym zwierciadle. Ale i tak co jakiś czas czytelnik musi skonfrontować swoje oczekiwania z pomysłami autora, który wywraca wszystko do góry nogami.
Z poprzedniej lektury najbardziej zapamiętałem epizody silnie działające na emocje. Dużą cześć fabuły odkrywałem teraz, jakbym czytał książkę po raz pierwszy. W efekcie już się cieszę na myśl o ponownym sięgnięciu po kolejne tomy.