Hallandren to państwo rządzone przez Króla-Boga Susebrona. O boskości decydują Oddechy. Każda nowonarodzona istota ludzka posiada jeden Oddech. Jednak w ciągu swego życia może zdobywać kolejne. Dzięki Oddechom inaczej postrzega się otaczający świat: barwy, dźwięki, zapachy. Oddechy można wykorzystać również do ożywiania rzeczy martwych. Daje to posiadaczom wielu Oddechów niezwykłe moce. Król-Bóg posiada tysiące Oddechów. Otoczony jest panteonem Powracających, którzy również są uznawani za bogów. Każdy z nich kiedyś już umarł, ale potem zmartwychwstał. Religia Hallandrenu głosi, że wrócili do życia w określonym celu i dlatego otoczeni są kultem. Powracający są nieśmiertelni i niczego nie pamiętają ze swego poprzedniego życia. Dysponują tylko jednym, ale bardzo potężnym Oddechem. Mogą go ofiarować, by kogoś uzdrowić, jednak oznacza to dla nich śmierć. Zwykli śmiertelnicy też mogą oddać innym swój Oddech, ale nie jest to dla nich równoznaczne ze śmiercią. Teokratyczny system rządów i struktura społeczna, w której pozycję wyznacza ilość posiadanych Oddechów, czynią Hallandren państwem wyjątkowym.
Z Hallandrenem sąsiaduje górskie królestwo Idris. To tutaj przed wiekami schroniła się królewska dynastia Hallandrenu, gdy została odsunięta od władzy. Dotychczas Idris skutecznie lawirowało i uniknęło wchłonięcia przez Hallandren. Jednak napięcie między dwoma państwami rośnie. Władca Idris, zgodnie z postanowieniami traktatu sprzed dwudziestu lat, musi wysłać swą córkę do stolicy Hallandrenu, T'Telir, by poślubiła Króla-Boga. Od lat przygotowywał do tego swą najstarszą córkę Vivennę. W ostatniej chwili zmienia zdanie i wysyła najmłodszą córkę, niesforną Siri. Decyzja ta jest brzemienna w skutkach. Zupełnie nieprzygotowana do nowej roli Siri wyłamuje się schematom i swym zachowaniem wywołuje ferment w skostniałej teokracji. Odkrywa też szybko, że jej sytuacja jest dużo bardziej skomplikowana, niż jej się początkowo wydawało. Co gorsza, pozycja jej małżonka całkowicie odbiega od tego, czego ją uczono i co oficjalnie głoszą kapłani.
Śladem Siri do T'Telir przybywa Vivenna. Za cel stawia sobie uratowanie siostry z rąk Króla-Boga. Dodatkowo chciałaby osłabić Hallandren przed wojną, która wydaje się nieunikniona. Wśród bogów i kapłanów coraz większe wpływy zyskuje bowiem stronnictwo zwolenników wojny. Oskarżają oni Idris o niedotrzymanie zobowiązań i agresywną politykę. Vivenna bardzo powoli uświadamia sobie, jak nikła jest jej wiedza na temat T'Telir i tamtejszego społeczeństwa. Jej ignorancja i uprzedzenia z łatwością mogą zostać wykorzystane do celów niezgodnych z jej przekonaniami.
W centrum intryg dworskich znajduje się Dar Pieśni, Powracający, który wątpi w swą boskość. Cyniczny bóg, to zjawisko dość niezwykłe. Dar Pieśni chce dystansować się od polityki, ale nie bardzo mu to wychodzi. W efekcie wciągnięty zostaje w sam środek zawiłego spisku.
W tym samym czasie postać, która przybrała imię Vasher, podejmuje działania, by pokrzyżować wiele planów i intryg. Jakie są jego intencje?
Długo odkładałem lekturę tej powieści. Jak do tej pory każda przeczytana przeze mnie książka Sandersona była rewelacyjna. Wolałem więc zaczekać na chwilę, kiedy zmęczony słabymi i średnimi powieściami będę potrzebował czegoś naprawdę dobrego. Święta były doskonałą okazją by umilić je sobie dodatkowo porcją dobrej literatury. Sanderson zna się na rzeczy. Jego kreatywność wydaje się niewyczerpana. Po raz kolejny zaprezentował ciekawą i oryginalną koncepcję magii. Dopasował do tego teologię, strukturę państwową i społeczną. Wielowątkową opowieść snuje bez potknięć. Okrasza ją humorem w różnych odcieniach. Właściwie buduje napięcie i dawkuje zwroty akcji. Konstrukcja fabuły, w której roi się od tajemnic i zagadek odpowiednio pobudza mózg do pracy. A końcówkę, gdy następuje spiętrzenie akcji, czyta się na bezdechu. Doskonała powieść.
Wydawcy od czasu do czasu podstępnie publikują te same powieści pod zmienionym tytułem. Mam słabość do twórczości Sandersona, więc gdy tylko zobaczyłem nową książkę, postanowiłem ją kupić. Zacząłem lekturę i szybko się zorientowałem, że już to czytałem. Choć czuję się oszukany przez wydawcę, przyznaję że nie żałuję bynajmniej ponownej lektury. Powtórzę raz jeszcze opinię sprzed kilku lat: powieść jest doskonała. Sanderson umiejętnie gra na emocjach czytelnika. To chyba jego największy talent - zdolnośc do wywołania emocji. Fabuła jest tak skonstruowana, by stopniować napięcie. Potem seria nieoczekiwanych zwrotów akcji. I raz jeszcze czytałem końcówkę na bezdechu. Po prostu świetne.