Wprawdzie zanosiło się na to od jakiegoś
czasu, ale dopiero "Taniec śmierci"
postawił kropkę nad "i". Preston
i Child - wzorem wielu innych - postanowili
stworzyć cykl. Nie mam tu bynajmniej
na myśli poruszania się w kręgu tych
samych głównych bohaterów. Chodzi o
wątki fabularne, które w coraz większym
stopniu przechodzą z tomu na tom. Pisząc
recenzję "Siarki" nie mogłem
tego zdradzić, ale teraz już wolno mi
to napisać: akcja "Siarki"
kończyła się w pewnym zawieszeniu. Czytelnik
mógł czuć satysfakcję z poznania tajemnicy,
która stała za morderstwami. Mógł docenić
karę, która spotkała powieściowy czarny
charakter. Jednak nie był pewien losów
agenta Pendergasta. Bo czy mógł on zginąć,
jak sugerowały to ostatnie karty powieści?
No cóż, ja w to nie uwierzyłem. W recenzji
"Siarki" porównałem Pendergasta
do Sherlocka Holmesa. To nie było przypadkowe.
Sherlock Holmes też miał jakoby zginąć.
Conan-Doyle musiał go jednak, pod naciskiem
czytelników, przywrócić do życia. Preston
i Child - w przeciwieństwie do Conan-Doyle'a
- nigdy nie myśleli o rzeczywistym uśmierceniu
bohatera. Ten zabieg był im potrzebny
ze względu na "Taniec śmierci".
Akcja powieści zaczyna się od śmierci
profesora Hamiltona. Jest to pierwsza
z serii tajemniczych zbrodni. Ich
ofiarami padają przyjaciele Pendergasta.
W tym samym czasie Vincent D'Agosta,
przekonany o śmierci Pendergasta,
otrzymuje od niego pośmiertny list.
List zawiera ostrzeżenie i prośbę.
Brat agenta Pendergasta, Diogenes,
szykuje przestępstwo, o którym uprzedził,
podając jego datę. D'Agosta ma go
powstrzymać. Pozostało niewiele czasu.
Zaledwie tydzień. Sytuacja się komplikuje,
kiedy życiowa partnerka D'Agosty,
kapitan Laura Hayward, zostaje wyznaczona
do kierowania śledztwem w sprawie
kolejnego morderstwa, którego ofiarą
pada przyjaciel Pendergasta. D'Agosta
sugeruje jej związek tych morderstw
z osobą Diogenesa Pendergasta, jednak
ona ignoruje tę możliwość. Równocześnie
Aloysius Pendergast decyduje się skontaktować
z D'Agostą. Jednak nie chce, aby fakt,
że bynajmniej nie zginął we Włoszech,
został ujawniony. Woli działać z ukrycia.
Zakłada, że celem jego brata jest
wymordowanie wszystkich bliskich Pendergastowi
osób. O swej pomyłce przekonuje się
zbyt późno. Na szczęście nie tylko
on popełnia błędy. Diogenes popełnia
tylko jeden, ale to wystarczy.
Ostatnie powieści tandemu Preston-Child
były bardzo dobre. "Taniec śmierci"
jest przyzwoity, ale daleko mu do
kilku wcześniejszych powieści Prestona
i Child'a. Zabawne było pojawienie
się na kartach powieści bohaterów
kilku poprzednich tytułów. Humorystyczne
fragmenty ze Smithbackiem też zasługują
na uznanie (szczególnie autoironia
autorów przy omawianiu jego publikacji
książkowych). Jednak przestępstwo,
które przez wiele lat przygotowywał
Diogenes... Tak, to było rozczarowanie.
Brakowało atmosfery poprzednich powieści.
Brakowało zagadki i jej odkrycia na
końcu. Brakowało zaskoczenia. Brakowało...
Nie chciałbym się pastwić, bo to nie
jest zła książka, a jedynie nieco
słabsza, ale autorzy nie powinni iść
tym tropem pisząc kolejną powieść.
Pokazali już, co potrafią, więc oczekuję
po nich czegoś więcej. |