Agent Aloysius Pendergast i Judson Esterhazy toczą śmiertelną rozgrywkę, której początki opisane zostały w "Granicach szaleństwa". Pendergast dowiaduje się, że jego żona wciąż żyje, ale musi się ukrywać. To zwiększa jego determinację. Odkrywa coraz więcej faktów z przeszłości, które jego żona przed nim ukrywała. Tymczasem Judson Esterhazy, po kolejnych nieudanych próbach zgładzenia Pendergasta, zwraca się o pomoc do bezwzględnej organizacji, z którą był niegdyś związany. Decyzja ta okaże się błędna i dowodzi tylko jego szaleńczej desperacji. Tym niemniej, Pendergasta czekają poważne kłopoty.
Autorzy kontynuują wątki rozpoczęte w "Granicach szaleństwa". Książka jest przyzwoita, ale parę potknięć narracyjnych mógłbym wytknąć. Zaczynając od tego, dlaczego Esterhazy, zamiast szukać rozwiązania problemu, jedynie komplikuje sytuację? Zachowuje się wręcz bezmyślnie, a jego postępowanie wykazuje taki brak logiki, że z perspektywy zakończenia zakrawa na szaleństwo. Inna sprawa, że jakoś wyjątkowo dużo postaci w tej powieści udowadnia braki inteligencji i bezmyślność. Ich zachowanie musi być takie, bo w inny sposób autorzy nie skonstruowaliby tak karkołomnej fabuły. Urąga to jednak mojej inteligencji i dlatego mnie razi. Z drugiej strony, może wyolbrzymiam problem, bo dostrzegam słabości w porównaniu z "Granicami szaleństwa". "Bez litości" nie jest tak dobrą powieścią, jak poprzednia, jednak rozwija wiele zaczętych tam wątków i wprowadza nowe, które zapewne zostaną rozwinięte w kolejnym tomie, czyli "Dwóch grobach". Książka nie dostarcza czytelnikowi odpowiedzi, a raczej szereg nowych zagadek. Na szczęście, fabuła wciąga i zapewnia przyzwoitą porcję rozrywki. Nawet jeśli czasami człowiek się zżyma, to nie aż tak bardzo. |