Terry Pratchett, Neil Geiman
"Dobry omen"

Terry Pratchett Neil Geiman Dobry omen

Strach pomyśleć, ile czasu minęło od chwili, gdy czytałem tę książkę pierwszy raz. Wydaje się, że to całkiem niedawno, a minęło już kilkanaście lat. Satyra to bardzo wymagająca pani, być może właśnie dlatego tak rzadko gości w takich gatunkach, jak s-f, horror, czy fantasy. Owszem, przytrafi się od czasu do czasu garść czarnego humoru, tu czy tam pojawi się dawka sarkazmu. Jednak przesycony optymizmem humor w takich ilościach, jakie serwują Terry Pratchett i Neil Geiman, to coś niezwykłego.

Właściwie już tytuł podpowiada treść. Nawiązuje do klasyki horroru, czyli "Omenu". Tyle tylko, że nie wszystko tym razem potoczyło się tak, jak powinno. Dziecko, które ma sprowadzić Armageddon, nie trafiło tam gdzie powinno, czyli do rodziny amerykańskiego dyplomaty. W trakcie zamiany dzieci doszło do pomyłki. W konsekwencji chłopiec wyrósł w niewielkiej miejscowości, z dala zarówno od piekielnych, jak i niebiańskich machinacji. Inna sprawa, że trwający tysiąclecia pobyt wśród ludzi wypaczył zarówno agenta Piekła w osobie Crowleya (niegdyś Wąż, który kusił Ewę), jak i agenta Nieba w osobie Azirafala (niegdyś wygnał z Raju Adama i Ewę). Żaden z nich nie ma ochoty na napisy końcowe po końcu świata. Jak tu jednak coś zrobić, kiedy nie ma się wolnej woli, a do tego zwierzchnicy patrzą na ręce? Na ich szczęście, Boski Plan okazuje się w tym przypadku mocno zawiły. Wydarzenia poprzedzające koniec świata wciągają w intrygę wiele osób. Niewiele z nich jest świadomych swej roli. Wyjątkiem z pewnością jest Anathema Device, która ma w swoim posiadaniu (przynajmniej do czasu), dość precyzyjne, choć mgliste, proroctwa niejakiej Agnes Nutter.

"Dobry omen" pokazuje w krzywym zwierciadle ludzkość. Rzadko można spotkać książkę przesyconą tak głębokim humanizmem. Być może moja ocena wynika z faktu, że podzielam opinie autorów na temat ludzi: "Ludzie przeważnie nie są źli. Po prostu czasem dają się porwać jakiejś idei." A w innym miejscu: "Tym, co być może pozwoli lepiej zrozumieć istotę poczynań ludzkości sensu largo niech będzie fakt, ze wszystkie triumfy i katastrofy tego świata ludzie powodują nie dlatego, że są z gruntu źli albo z gruntu dobrzy, lecz dlatego, że są z gruntu ludźmi."

Książkę czytałem już kilka razy. Za każdym razem zaśmiewam się do rozpuku, gdy autorzy drwią z absurdów tego świata (i nie tylko tego). Wprawdzie najlepsze jest pierwszych kilkadziesiąt stron, kiedy wręcz każdy akapit pobudza do pracy układ oddechowy i partie mięśni odpowiedzialne za śmiech, ale później również humoru nie brakuje. Po lekturze "Hyperiona", gdzie pustosłowia było pod dostatkiem, tu mogłem podziwiać prawdziwy talent w posługiwaniu się słowem.

2009-03-14

Czasy takie, że trzeba szukać wszelkich sposobów na poprawę nastroju. Koronawirus stał się katalizatorem wielu fatalnych zjawisk, takich jak zapaść gospodarki, odebranie ludziom wolności w imię bezpieczeństwa i utrwalanie dyktatury ciemniaków. Oczywiście, sam wirus nie jest tak groźny, jak działania ludzi podjęte w reakcji na jego rozprzestrzenianie się. Swoją drogą, potwierdzają one wiele diagnoz postawionych przez autorów powieści. Ludzie po prostu są ludźmi, więc muszą generować chaos i kolejne spektakularne katastrofy. Czasami potem na jakiś czas przychodzi opamiętanie. Ale tylko czasami.

Ponowna lektura "Dobrego omenu" to duża dawka optymizmu. Nawet na nadchodzącą spektakularną katastrofę gospodarki i całego życia społecznego można przecież patrzeć z humorem. W końcu nasi krajowi domorośli dyktatorzy udowadniają na każdym kroku, że są postaciami komediowymi, które prześcigają Jasia Fasolę jeśli chodzi o popisy niezdarności. Grupa Monty Pythona i Stanisław Bareja ze swymi surrealistycznymi pomysłami bledną wobec poczynań tej ekipy polityków. Ale z drugiej strony, jest i śmiesznie, i strasznie. Jak i w "Dobrym omenie".

Jednym z motywów ponownego sięgnięcia po powieść była ekranizacja telewizyjna. Całkiem udany serial. I choć mój komentarz po lekturze bardziej odnosi się do otaczających realiów niż do samej powieści, to jednak jestem bardzo wdzięczny autorom za tę książkę. Bez niej świat byłby uboższy. I tylko w jednym autorzy się pomylili. Zaraza nie powiedziała jeszcze swojego ostatniego słowa. Może postanowiła się zemścić za zlekceważenie jej przez autorów?

2020-05-02

Site copyrights© 2020 by Karol Ginter