Arturo Perez-Reverte
"Falco"

Arturo Perez-Reverte Falco

Wojna domowa w Hiszpanii dopiero się zaczęła. Wojskowi zbuntowali się przeciw lewicowym rządom. Wpiera ich faszyzująca Falanga. Problem polega na tym, że założyciel i przywódca Falangi - José Antonio Primo de Rivera - znajduje się w więzieniu republikańskim w Alicante.

Lorenzo Falco zostaje wysłany z misją przygotowania ataku na więzienie i uwolnienia lidera Falangi. A przynajmniej tak mu się wydaje na podstawie oficjalnych rozkazów, które otrzymał. W rzeczywistości rozgrywka jest dużo bardziej skomplikowana, a Falco jest jedynie pionkiem w rękach wielkich graczy. Stawką w grze jest przywództwo w obozie rebeliantów. A jakby tego było mało, w rozgrywkę zaangażowane są państwa, które zainteresowane są obaleniem istniejącego porządku w Europie: Niemcy i ZSRR.

Nie wiem, jak autor to robi, ale pomimo antypatii do głównego bohatera, trudno się od książki oderwać. Może chodzi o pełnokrwiste postacie? Może o zawiłą intrygę? Perez-Reverte niczego czytelnikowi nie ułatwia, gdy opisuje strony konfliktu. Barbarzyństwo jest po obu stronach. Falco jest kanalią, ale przynajmniej nie próbuje zasłaniać się wyższymi celami i ideami, gdy dopuszcza się zbrodni i podłości. Może właśnie to czyni go tak intrygującą postacią?

Na lekturę lekkim cieniem położył się fakt, że najpierw przeczytałem kolejny tom. Jeden z kluczowych zwrotów akcji był zatem oczywisty. Dziwiłem się raczej, że Falco jest tak mało podejrzliwy. Wydaje mi się, że w tym biznesie bez odrobiny paranoi trudno przeżyć. Tymczasem Falco jest wręcz łatwowierny. Z drugiej strony, czasami faceci zapominają, że myśleć należy głową, a nie inną częścią ciała.

2020-05-17

Site copyrights© 2020 by Karol Ginter