Recenzje
 
 
 
 
 
Recenzje Karola
 
Andre Norton
"Świat Czarownic"
Andre Norton Świat czarownic

Simon Tregarth, były oficer, a obecnie przestępca ścigany przez niedawnych wspólników, przyjmuje niezwykłą ofertę ucieczki przed tropiącymi go zabójcami. W efekcie trafia do zupełnie obcego świata, w którym magia i technologia egzystują obok siebie. W momencie, gdy decyduje się uratować bezbronną kobietę atakowaną przez grupę jeźdźców, faktycznie opowiada się po jednej ze stron w toczącym się tam konflikcie. W konsekwencji zostaje żołnierzem Estcarpu. Państwo to otoczone jest przez wrogów i walczy o przetrwanie. Tym, co je wyróżnia, są rządy posługujących się magią czarownic. Estcarp staje właśnie przed jednym z największych zagrożeń w historii, jakim jest inwazja Kolderczyków. Będzie to starcie magii z technologią, w którym Simonowi przyjdzie odegrać jedną z kluczowych ról.

Nie będę się wymądrzał i pisał o koncepcjach światów alternatywnych, czy motywach arturiańskich i celtyckich. O tym pisało już wielu, więc skupię się wyłącznie na moim subiektywnym odbiorze książki. Wciąż pamiętam, jak latem 1983 roku pierwszy raz przeczytałem "Świat Czarownic" opublikowany wówczas w "Fantastyce". Wywarł ogromny wpływ na moją wyobraźnię i gust literacki. Czytałem tę powieść później parokrotnie, zanim ukazała się w 1990 roku w wersji książkowej. Książka obecnie już się rozsypuje. Prawie wszystkie strony są luzem. To efekt intensywnej eksploatacji przez pierwsze lata po wydaniu. Potem ukazało się wiele następnych tomów cyklu. Szczerze mówiąc, na różnym poziomie, czasem bardzo niskim. Jednak "Świat Czarownic", czytany po latach przerwy, wciąż dostarcza pozytywnych wrażeń. Norton wykreowała oryginalne i bardzo interesujące uniwersum. Książka powstała na początku lat 60-tych i miejscami dostrzegalna jest pewna wręcz archaiczność narracji, ale fabuła jest na tyle ciekawa, że nie jest to mankamentem w czasie lektury. Norton zadbała o tempo akcji. Na tych dwustu stronach powieści dzieje się bardzo wiele. Trzeba wyraźnie zaznaczyć, że autorka koncentruje się na przygodach i wydarzeniach, niewiele uwagi poświęcając opisom, czy analizom psychiki bohaterów. W efekcie, pomimo upływu lat, nawet na tle wielu współczesnych powieści fantasy, powieść wypada bardzo dobrze. Oczywiście, wszystko zależy od tego, czego oczekujemy sięgając po tę powieść. Jeżeli lekkiej i przyjemnej rozrywki, jest to dobry wybór. Inna sprawa, że jest to klasyka gatunku, a to ma swoje konsekwencje: wielu późniejszych autorów inspirowało się pomysłami Andre Norton. Dlatego czytelnik, który podróżował po wielu światach fantasy wykreowanych przez innych autorów, może uznać jej świat za mało oryginalny. Taki już los klasyków gatunku. Osobiście jestem wdzięczny, że spośród wielu światów alternatywnych dane mi było poznać m.in. właśnie ten stworzony przez Andre Norton.

     
 
Site copyrights© 2012 by Karol Ginter