Recenzje Karola
Larry Niven, Edward M. Lerner
"Żongler światów"
Larry Niven Edward M. Lerner Żongler światów

Lalkarze są mistrzami wyolbrzymiania lęków. Gotowi są zrobić wszystko, byle wyeliminować najmniejsze zagrożenie. Uciekają z galaktyki, choć niebezpieczeństwo pojawi się dopiero za dwadzieścia tysięcy lat. Sieją chaos na Ziemi, bo boją się ludzkiej ciekawości. Nowym zagrożeniem, z którym przyjdzie im się zmierzyć, jest Sigmund Ausfaller.

Sigmund Ausfaller cierpi na paranoję. To czyni go idealnym kandydatem do pracy w Policji Narodów Zjednoczonych. Wyławia pogłoski, łączy drobne fakty i na ich podstawie buduje wizje spisków i konspiracji. Tak się składa, że często ma rację. Tylko jak tego dowieść? Podejrzenia to za mało, bo przecież zwierzchnicy domagają się dowodów. A choć początkowo się tego nie domyśla, tym razem musi zmierzyć się z bardzo trudnym przeciwnikiem, jakim są lalkarze. Opanowali oni do perfekcji sztukę zakulisowej manipulacji. Nie wspominając o ogromnych sumach wydawanych na korumpowanie decydentów na różnych szczeblach. Zaczyna się pojedynek między Ausfallerem a Nessusem.

Powieść jest dość specyficzna z kilku powodów. Czytelnik dostaje do ręki opis szeregu rozrzuconych w czasie epizodów, które łączą postaci głównych bohaterów. Akcja zachodzi chronologicznie na wydarzenia opisane we "Flocie światów". Sposób narracji oparty jest na niedopowiedzeniach, sugestiach i aluzjach, które czytelnik często sam musi połączyć w zgrabną całość. Nie wspominając o tym, że fabuła odwołuje się do twórczości Nivena, której czytelnik może nie znać (w przypisach wspomniane zostały przynajmniej dwa opowiadania opublikowane w Polsce, ale kto wie, czy to wyczerpuje temat). Stąd luki w narracji. Mimo tego, to taki typ literatury, a science-fiction w szczególności, który lubię. Lektura sprawiła mi dużą frajdę. W końcu nie ma to jak odrobina wyzwania dla intelektu. Bywa nudno, gdy autor podaje wszystko czytelnikowi na tacy. A tu trzeba było czasami odrobinę pogłówkować. Dla utrudnienia, tok myślenia bohaterów co i rusz zbaczał gdzieś na manowce, ku wątkom pobocznym. Było ciekawie. O zwrotach akcji chyba nie muszę wspominać?

Site copyrights© 2015 by Karol Ginter