W odległej przyszłości, po konflikcie, który zmiótł wcześniejszą cywilizację, rządy nad światem sprawuje Hierarchia Wielkiego Boga. Religia jest narzędziem sprawowania władzy. Zwykli ludzie są tyranizowani i poddani rządom totalitarnym. Tymczasem kapłani opływają w dostatki. Już na wczesnym etapie nauki każdy przyszły kapłan jest informowany, że Wielki Bóg nie istnieje. Uczy się też posługiwania nowoczesnymi technologiami, aby przy ich pomocy umacniać w zwykłych ludziach wiarę i przesądy. Kapłani są cynicznymi naukowcami, którzy swą wiedzę wykorzystują w celu utrzymania istniejącego status quo. Ponad 100 lat temu grupa naukowców doszła do wniosku, że wspomagany nowoczesnymi technologiami kult religijny w połączeniu z elementami średniowiecznego modelu społeczeństwa, to gwarancja stabilnych rządów. Poddaństwo triumfuje.
Świeżo przyjęty w szeregi kapłanów Armon Jarles buntuje się przeciw systemowi. Wobec zebranego tłumu wiernych wygłasza płomienną przemowę obnażającą prawdę o kapłanach i religii. Nie wie, że jest manipulowany, a cały epizod to tylko element walki o władzę w szeregach kapłanów. Jego bunt miałby tragiczny finał, gdyby nie interwencja Czarnoksięstwa. Skupia ono przeciwników Hierarchii, którzy właśnie postanowili się ujawnić. Wyznają oni Satanasa, antagonistę Wielkiego Boga. Nowoczesne technologie opanowali lepiej niż Hierarchia. Teraz korzystają z nich, by siać zamęt. Czy jednak niewielka grupa spiskowców może obalić system?
Fritz Leiber w inteligentny sposób pokazał, jak opłakane mogą być skutki sojuszu religii i nauki. A właściwie cynicznego wykorzystywania religii do sprawowania władzy. Zainspirował się stosunkami znanymi ze średniowiecznej i nowożytnej Europy, ale mógłby sięgnąć po dowolny inny model religijny, by dowieść tego samego. Autor bawi się pomysłami i nawiązaniami do przesądów, ale stoi za tym przesłanie, że każda religia może być niebezpiecznym narzędziem. Jest realistą - o czym świadczą ostatnie strony powieści - i nie wierzy w szybki triumf rozumu. Konkluzja jest raczej podobna, jak u Toma Knoxa w "Biblii umarłych": ludzie potrzebują wiary.
Książka bardzo mi się spodobała. Fabuła szybko wciąga. Autor funduje czytelnikowi sporą dawkę zwrotów akcji, co gwarantuje odpowiedni poziom napięcia i emocji. Nic dziwnego, że błyskawicznie ją przeczytałem. A że przy okazji powieść daje do myślenia, tym lepiej. |