Dean Koontz
"Odd Thomas"

Dean Koontz Odd Thomas

Bohaterem i zarazem narratorem powieści jest tytułowy Odd Thomas, mieszkaniec Pico Mundo. Jest to postać niezwykła. Wprawdzie na pierwszych stronach usiłuje przekonać czytelnika, że jest bardzo przeciętną osobą, ale szybko okazuje się to nieprawdą. Niby wstaje jak co dzień rano do pracy. Przed domem spotyka dziewczynkę, która towarzyszy mu w milczeniu. Potem natyka się na dawnego kolegę ze szkoły. Opisuje czytelnikowi jego historię. Podchodzi do niego. Zagaja rozmowę. Niby wszystko to wygląda bardzo zwyczajnie. I szybko orientujemy się, że coś jest nie tak. Odd od słowa do słowa przechodzi do oskarżeń. Wytyka dawnemu koledze popełnienie morderstwa na małej dziewczynce. Właśnie tej milczącej towarzyszce Odda. Dopiero teraz czytelnik orientuje się, że jest ona w rzeczywistości duchem. Potem następuje pościg za uciekającym mordercą.

Początek powieści naprawdę mi się spodobał. A potem było nawet lepiej. Odd ujawnia, że poza niezwykłym talentem do postrzegania duchów zmarłych ludzi, widzi też jeszcze jedną formę zjaw, której zwykli śmiertelnicy nie zauważają. Te mroczne cienie nazywa bodachami. Nazwę zapożyczył od pewnego młodego Anglika, który także widywał bodachy, ale zdradził się z tą umiejętnością i zapłacił za to życiem. Odd nie wie, czym są bodachy, ale wie, że niczym magnes działa na nie ludzkie cierpienie. Dlatego bodachy pojawiały się w znacznych ilościach w miejscach, gdzie popełniano zbrodnie. Towarzyszyły też często osobom zamierzającym popełnić zbrodnię. Nic zatem dziwnego, że kiedy do baru, gdzie Odd Thomas pracuje jako kucharz, wchodzi mężczyzna w otoczeniu tłumu bodachów, Odd jest mocno zaniepokojony. Wie, że może to być zapowiedzią wielkiej tragedii, której sprawcą będzie ów mężczyzna. Koresponduje to zresztą ze snami, czy może raczej koszmarami, nawiedzającymi od pewnego czasu Odda. W koszmarach tych widzi ciała pomordowanych obywateli Pico Mundo. Postanawia zatem odkryć tożsamość mężczyzny, którego na razie nazwał Grzybem. Dzięki swym umiejętnościom (zdolność widzenia tego, co umyka zwykłym śmiertelnikom, to nie jedyny jego talent) odnajduje dom Grzyba. Poza odkryciem jego tożsamości, musi się dowiedzieć, co takiego on zaplanował, że przyciągnęło to uwagę aż tylu bodachów. Musi mieć mocne dowody, bo inaczej policja nie będzie mogła interweniować. Wprawdzie dzięki pomocy, której udzielał policji, zaskarbił sobie wdzięczność szeryfa, któremu zdradził nawet część swojej tajemnicy, ale nie sposób kogokolwiek aresztować tylko dlatego, że tłoczy się wokół niego tłum bodachów. Nie wspominając o tym, iż takie oskarżenia mogłyby skończyć się uznaniem za większe zagrożenie właśnie Odda.

Książka bardzo mi się spodobała, choć były momenty zwątpienia. Przykładowo nie bardzo wiedziałem, jak potraktować ducha Elvisa (tak, właśnie tego Elvisa), który towarzyszy przez pewien czas bohaterowi. Wnosiło to dodatkowy wątek humorystyczny, ale ten - i inne - wesołe akcenty wydawały mi się niestosowne w przypadku książki z gatunku zbliżonego do horroru. Piszę "zbliżonego", bo Koontz już dawno stworzył swój własny styl i własny gatunek, który trudno jednoznacznie zaszufladkować. Ale choć takie fragmenty wydawały mi się lekkim dysonansem, to jako całość książka prezentuje się bardzo dobrze. Chwilami jest śmiesznie, chwilami strasznie, czasami romantycznie, a zawsze ciekawie. Zastanawiam się tylko, czy pewne wątki poboczne, które zostały wprowadzone do powieści, miały na celu jedynie pogłębienie portretu bohatera, czy też może coś więcej. Może Koontz postanowił się pokusić o stworzenie serii książek z tym samym bohaterem? Kto wie. W każdym razie "Odd Thomas" wart jest lektury.

2005-07-28

Przy ponownej lekturze takich książek jest jeden problem: nie zaskakują. To duży mankament. Powieść ma wiele zalet, ale nieoczekiwane zwroty akcji były jednym z największych. Książka w swoim czasie zrobiła na mnie takie wrażenie, że teraz nie było żadnej niespodzianki przy lekturze. Zbyt wiele pamiętałem. Owszem, uleciały mi z pamięci wątki poboczne, ale podtrzymuję moje zdziwienie sprzed lat: nadal nie rozumiem po co one były.

Zgodnie z moimi domysłami powstała kontynuacja, ale okazała się marna.

Mam do powieści duży sentyment, ale emocji towarzyszących pierwszej lekturze nie da się odtworzyć. Były niepowtarzalne. Po prostu to nie ten typ powieści. Trochę szkoda.

2023-10-18

Site copyrights© 2023 by Karol Ginter