Gdy Mitch Rafferty słyszy w słuchawce telefonu żądanie okupu za porwaną żonę, wpada w panikę. Skąd prosty ogrodnik miałby wziąć 2 miliony dolarów? Porywacze, aby udowodnić swoją determinację, zabijają na jego oczach przechodnia. Mitch jest bliski paniki. Nie może prosić o pomoc policji, bo zabronili tego porywacze. Udowodnili mu też, że śledzą każdy jego krok i podsłuchują każdą rozmowę. Na razie Mitch nie ma innego wyjścia, jak ulec szantażowi. Czy jednak spełnienie żądań porywaczy gwarantuje uratowanie żony? Mitch rozpaczliwie usiłuje znaleźć wyjście z matni. A choć jest tylko ogrodnikiem, to napędza go szaleńcza determinacja. Biada tym, którzy staną mu na drodze.
Książka była niespodzianką z dwóch powodów. Po pierwsze, nie było tu żadnych elementów nadnaturalnych. Był to po prostu dobry thriller. I to jest właśnie drugie zaskoczenie. Koontz znowu napisał dobrą książkę. Może nie sięga ona wyżyn jego najlepszych osiągnięć literackich, ale wreszcie nie musiałem zgrzytać zębami podczas lektury. Dobra intryga. Zaskakujące zwroty akcji. Ciekawe portrety psychologiczne postaci przewijających się na kartach książki. Jedyne, co pozwala dostrzec rękę Koontza, to szerokie spektrum szaleństwa czającego się w ludzkich umysłach. Jednak jest ono dawkowane umiarkowanie i w konsekwencji dodaje specyficznego kolorytu tej powieści, nie przytłaczając narracji. Oby tak dalej panie Koontz, a może znowu będę miał przyjemność z lektury pana powieści. |