Recenzje
 
 
Recenzje Karola
 
Dean Koontz:
"Fałszywa pamięć"
Fałszywa pamięć
Sięgnąłem po jedną z tych książek Koontza, które wcześniej - po doświadczeniach z kilkoma jego nieudanymi powieściami - pominąłem. Ktoś z działu marketingu wydawnictwa, kto odpowiada za teksty reklamowe na okładce, pozwolił sobie napisać, że jest to książka lepsza od poprzednich. No cóż, gdyby dotknęła tę osobę ta sama przypadłość, co Pinokia, to jej nos mógłby posłużyć za maszt na jakimś jachcie. Przesadzam najwyżej odrobinę.

Bohaterami powieści są Martie i Dusty Rhodes. Dziwnym trafem w ich otoczeniu sporo osób cierpi na problemy umysłowe. Przyrodni brat Dusty'ego, Skeet, ma skłonności samobójcze i jest na odwyku. Susan Jagger, przyjaciółka Martie, cierpi na agorafobię. Wszystko może być kwestią przypadku, ale kiedy na dodatek Martie dopada autofobia, a wokół zaczynają dziać się dziwne rzeczy, staje się oczywiste, że za wszystkim kryje się czyjaś złowieszcza działalność.

To, co chyba najbardziej mnie rozczarowało, to fakt, iż tak szybko domyśliłem się, kto jest czarnym charakterem i stoi za tymi wszystkimi wydarzeniami. Autor zresztą wyjątkowo wcześnie odkrywa tożsamość tej osoby i jej intencje. Potem możemy co najwyżej emocjonować się, jak potoczy się rozgrywka między powieściowym czarnym charakterem a małżeństwem Rhodes. Faktem jest, że później pojawią się fakty, które w nieco innym świetle pokażą całą sytuację. Wybór ofiar nie jest bowiem do końca przypadkowy. Dla mnie było to jednak za mało, abym zmienił opinię o powieści. Książka nie jest zła, ale daleko jej do szczytowych osiągnięć autora. Zbyt często przypominała mi ona wcześniejsze jego powieści (sam pomysł był wariacją na temat tego, co było kanwą powieści "Nocne dreszcze"). Dodatkowo moje rozdrażnienie wywołała obecność jakiejś tajnej organizacji spiskowej w tle. Ile razy wcześniej autor eksploatował ten pomysł? Pomimo tych zastrzeżeń, wyraźnie widać poprawę formy autora w stosunku do kilku gniotów, które zdążył wcześniej popełnić. Oczywiście łatwo to dostrzec z perspektywy, kiedy już wiem, że spod jego pióra wyszło później kilka dobrych książek. Może warto też zaakcentować obecność w powieści specyficznego humoru. To niewątpliwy atut. Humor ten nie osiągnął jeszcze wprawdzie tego poziomu, co w powieści "Odd Thomas", ale nieco rekompensował inne braki.

     
 
Site copyrights© 2006 by Karol Ginter