Sięgnąłem po jedną z tych książek Koontza,
które wcześniej - po doświadczeniach
z kilkoma jego nieudanymi powieściami
- pominąłem. Ktoś z działu marketingu
wydawnictwa, kto odpowiada za teksty
reklamowe na okładce, pozwolił sobie
napisać, że jest to książka lepsza od
poprzednich. No cóż, gdyby dotknęła
tę osobę ta sama przypadłość, co Pinokia,
to jej nos mógłby posłużyć za maszt
na jakimś jachcie. Przesadzam najwyżej
odrobinę.
Bohaterami powieści są Martie i Dusty
Rhodes. Dziwnym trafem w ich otoczeniu
sporo osób cierpi na problemy umysłowe.
Przyrodni brat Dusty'ego, Skeet, ma
skłonności samobójcze i jest na odwyku.
Susan Jagger, przyjaciółka Martie,
cierpi na agorafobię. Wszystko może
być kwestią przypadku, ale kiedy na
dodatek Martie dopada autofobia, a
wokół zaczynają dziać się dziwne rzeczy,
staje się oczywiste, że za wszystkim
kryje się czyjaś złowieszcza działalność.
To, co chyba najbardziej mnie rozczarowało,
to fakt, iż tak szybko domyśliłem
się, kto jest czarnym charakterem
i stoi za tymi wszystkimi wydarzeniami.
Autor zresztą wyjątkowo wcześnie odkrywa
tożsamość tej osoby i jej intencje.
Potem możemy co najwyżej emocjonować
się, jak potoczy się rozgrywka między
powieściowym czarnym charakterem a
małżeństwem Rhodes. Faktem jest, że
później pojawią się fakty, które w
nieco innym świetle pokażą całą sytuację.
Wybór ofiar nie jest bowiem do końca
przypadkowy. Dla mnie było to jednak
za mało, abym zmienił opinię o powieści.
Książka nie jest zła, ale daleko jej
do szczytowych osiągnięć autora. Zbyt
często przypominała mi ona wcześniejsze
jego powieści (sam pomysł był wariacją
na temat tego, co było kanwą powieści
"Nocne dreszcze"). Dodatkowo
moje rozdrażnienie wywołała obecność
jakiejś tajnej organizacji spiskowej
w tle. Ile razy wcześniej autor eksploatował
ten pomysł? Pomimo tych zastrzeżeń,
wyraźnie widać poprawę formy autora
w stosunku do kilku gniotów, które
zdążył wcześniej popełnić. Oczywiście
łatwo to dostrzec z perspektywy, kiedy
już wiem, że spod jego pióra wyszło
później kilka dobrych książek. Może
warto też zaakcentować obecność w
powieści specyficznego humoru. To
niewątpliwy atut. Humor ten nie osiągnął
jeszcze wprawdzie tego poziomu, co
w powieści "Odd Thomas",
ale nieco rekompensował inne braki. |