Recenzje
 
 
Recenzje Karola
 
Tom Knox
"Znamiona Kaina"
Tom Knox Znamiona Kaina

Londyński dziennikarz, Simon Quinn, od lat zajmuje się sprawami kryminalnymi. Kiedy więc otrzymuje informację o nowym morderstwie, szybko zjawia się na miejscu zbrodni. Mimo że nie jest nowicjuszem w branży, widok zamordowanej kobiety nawet dla niego jest szokujący. Staruszka przed śmiercią była brutalnie torturowana. Nie mija zbyt wiele czasu od tej makabrycznej zbrodni, gdy zamordowana zostaje kolejna staruszka. Także i w tym przypadku zabójstwo zostało poprzedzone torturami. Obie kobiety łączy pochodzenie. Przybyły z Kraju Basków. Tyle tylko, że przeprowadziły się do Wielkiej Brytanii wkrótce po zakończeniu II wojny świtowej. Jaka tajemnica z ich przeszłości ściągnąć mogła na nie śmierć? Simon angażuje się w wyjaśnienie tej zagadki, dając się w efekcie wciągnąć w środek skomplikowanej i brutalnej rozgrywki, w której życie ludzkie niewiele znaczy.

David Martinez otrzymuje od umierającego dziadka mapę południowej Francji i północnej Hiszpanii. Wypowiedziana zostaje również prośba, by udał się do Lasaki w Hiszpanii, odszukał niejakiego Jose Garovilla i zapytał o kościoły zaznaczone na mapie. David lekceważy te słowa, uznając je za majaczenia konającego starca. Jakież jest jego zdumienie, gdy wkrótce potem kontaktuje się z nim prawnik zmarłego dziadka i informuje go o spadku w wysokości dwóch milionów dolarów. Jednak warunkiem otrzymania tej kwoty jest spełnienie prośby dziadka, czyli wyprawa do Hiszpanii. Czy ktokolwiek zrezygnowałby z możliwości odziedziczenia takiej sumy? Niestety, kiedy David dociera do Kraju Basków i wymienia nazwisko Jose Garovilli, ściąga na siebie natychmiast kłopoty. Z opresji wybawia go Amy, angielska żydówka od lat mieszkająca w Kraju Basków. To dzięki niej dochodzi do spotkania z Jose. Pogarsza to tylko sytuację Davida, bo nie dość, że tajemnica mapy pozostaje niewyjaśniona, to jeszcze David i Amy muszą uciekać, aby ratować życie. Zagrożenie, paradoksalnie, tylko potęguje u Davida chęć wyjaśnienia zagadek przeszłości. Szczególnie, gdy odkrywa, że jego rodzice bynajmniej nie zginęli w wypadku, ale zostali zamordowani. Oni też podążali tropem mrocznych sekretów z przeszłości, które dotyczyły Basków, Cagotów, nazistów i Kościoła. Na nieszczęście Davida, ci, którzy chronili te tajemnice przez lata, bynajmniej nie zamierzają pozwolić na ich odkrycie. I nie cofną się przed niczym, by zapobiec ujawnieniu niepożądanych faktów.

Maestria, z jaką autor łączy fakty i fikcję budzi mój podziw. W efekcie cała opowiadana przez niego historia nabiera cech prawdopodobieństwa. Dużo bardziej, niż w "Biblii umarłych", bo tam Knox pozwolił, by fantazja nieco sobie pohulała. Tutaj byłem zdumiony, że trzymał się faktów na tyle, na ile to było możliwe. Owszem, pewne konkluzje i pomysły to spekulacje i nadinterpretacje, ale bynajmniej nie tak oderwane od rzeczywistości, jak mogłoby się wydawać. Co ciekawe, książka miała dla mnie walor edukacyjny, bo wcześniej nie słyszałem np. o Cagotach (niepokoi mnie myśl, że słyszałem ale zapomniałem, bo przez ostatnie lata wiedza historyczna ulatuje z mojej pamięci zgodnie ze starą zasadą, że organ nieużywany zanika). Sporo też niby wiem o kolonializmie i Namibii, a przecież nie miałem pojęcia o niemieckim ludobójstwie w tej kolonii. Jasne, nie ufam literackiej fikcji, więc poszperałem w Internecie (może i trzeba wykazać ostrożność przy tej metodzie prowadzenia kwerendy, ale na pewnym poziomie jest to wystarczająco wiarygodne źródło wiedzy). To z kolei doprowadziło mnie do konkluzji, że autor pozwala sobie na spekulacje zazwyczaj tam, gdzie sami naukowcy mają problem ze znalezieniem odpowiedzi. Knox lubi poruszać drażliwe tematy i obnażać skłonność ludzi do unikania prawdy i do wiary w wygodne kłamstwa. Bardzo często naukę knebluje się z pobudek religijnych, politycznych czy po prostu ambicjonalnych. Ewentualnie wykorzystuje z pobudek religijnych lub politycznych. Władza, wpływowe grupy interesów itd. działają oczywiście w imię tzw. "nadrzędnego dobra" (czytaj: w imię własnego dobra, a jego istotnym gwarantem jest spokój i brak niepoddających się kontroli żywiołów społecznych). Lepiej, by ludzie wierzyli w wygodne kłamstwa, niż ryzykować otwarcie puszki Pandory. W dzisiejszych czasach, gdy miarą wartości jest tylko i wyłącznie zysk finansowy, prawie nikt nie ma ochoty opłacać darmozjadów, którzy będą szukać wiedzy o świecie nie z żądzy zysku, lecz z czystej ciekawości. Smutne, ale prawdziwe.

Knox wyciąga na światło dzienne niewygodne fakty dotyczące zróżnicowania ludzkości. Czasami celowo czytelnikiem manipuluje, dobierając fakty, które zgodne są z postawioną tezą, ale jeśli tym sposobem skłoni czytelnika do myślenia, to warto. Ponadto w książce wyraźnie zostaje podkreślone, że problemem nie jest zróżnicowanie ludzkości, ale skłonność do wartościowania tego zróżnicowania. Swoją drogą - ciekawy zbieg okoliczności - czytałem niedawno zapowiedź książki popularno-naukowej Marcina Ryszkiewicza, która poruszać ma m.in. problematykę zróżnicowania wewnątrz gatunku homo sapiens. Ale to zupełnie inny temat.

"Znamiona Kaina" to doskonała książka. W warstwie fabularnej gwarantuje dużą dawkę rozrywki, a przy tym skłania do refleksji i namysłu. Niewątpliwie poszerza też przy okazji wiedzę i horyzonty. O rzemiośle pisarskim autora pisałem już przy recenzji "Biblii umarłych", więc nie będę powtarzał swoich zachwytów. Polecam.

     
 
Site copyrights© 2012 by Karol Ginter