
Sytuacja w Ophirze jest napięta. Władca jest umierający i nie ma dziedzica. Wszyscy, którzy mają jakiekolwiek prawa do tronu, ustawiają się w kolejce do sukcesji. Równocześnie bezpardonowo starają się wyeliminować potencjalnych rywali. Arystokraci umierają w tajemniczych okolicznościach lub znikają. Zapewnienie sobie bezpieczeństwa to jedna z najważniejszych trosk elity. Nic dziwnego, że usługi najemników są w cenie.
Dowodzący oddziałem Wolnej Kompanii Conan pracuje dla jednego z pomniejszych arystokratów. Nie jest on nikim ważnym w rywalizacji o tron. Jednak jest czyimś stronnikiem, a to czyni go celem potencjalnych zamachowców. Conan dba o jego bezpieczeństwo, ale kompetencje Cymmerianina zostają wystawione na ciężką próbę. Tym bardziej, że przypadkiem w jego ręce trafia magiczny przedmiot, który może odmienić losy Ophiru i całego świata. Jest to figurka starożytnego, okrutnego boga Al Kiira.
Kult Al Kiira wskrzesiła w tajemnicy jedna z arystokratek, Synelle. Marzy o powrocie boga, bo liczy, że dzięki temu to ona zasiądzie na tronie Ophiru. Niestety, zasady dziedziczenia wykluczają kobiety, dlatego tylko tak nadzwyczajne zdarzenie może wywrócić normalny porządek rzeczy i uczynić ją władczynią. Synelle jest bezwzględna w dążeniu do celu, a do tego używa magii, co daje jej przewagę nad rywalami. Los wkrótce zetknie ją z Conanem, a wtedy okaże się, czy barbarzyńca z Północy uratuje siebie, swoich przyjaciół i świat.
Powieść napisana dość sprawnie. Jordan lubi mnożyć postacie i wątki. Fabuła toczy się szybko i obfituje w zwroty akcji. Losy bohaterów krzyżują się nieustannie, ale częścią uroku książki jest fakt, że tylko czytelnik jest świadom wszystkich lub prawie wszystkich zawiłości intrygi. Trup ściele się gęsto. Postaci są barwnie sportretowane. Wszystko to razem sprawia, że powieść jest bardzo dobrym czytadłem na lato.
Oczywiście, nie byłbym sobą, gdybym nie wypunktował niewielkich mankamentów powieści. Trochę nadmiernie eksponowane są wątki seksualne z akcentami sado-masochistycznymi. Autor ma jakieś ciągoty w tym kierunku lub uważa to za doskonały sposób na przyciągnięcie czytelnika. Chwilami zastanawiałem się, czy to na pewno fantasy, czy jednak jakiś erotyk. Ma się wrażenie, że jedyne, czym kierują się wszyscy, to męsko-damskie namiętności. Są one ich w stanie kompletnie zaślepić i skłonić do działań absolutnie irracjonalnych.
Swoją drogą, myślenie nie jest najmocniejszą stroną żadnej z postaci pojawiającej się na kartach książki. Taka konwencja. Jordan wybrał to, co mu pasowało do jego wizji przygód Conana i nie jest to takie złe. Choć postaci kobiet są tak kapryśne i pokręcone, że w realnym życiu należałoby je skierować na intensywną psychoterapię. Za to są niezwykle piękne i emanują seksualnością, co sprawia, że wnoszą dodatkową energię do fabuły. Autor ma prawo do swojej wizji i nie jest ona taka zła. Choć chwilami balansuje na granicy mokrego snu nastolatka.