Recenzje
 
 
Recenzje Karola
 
Frank Herbert
"Diuna"
Frank Herbert Diuna

Diuna, oficjalnie nazywana Arrakis, to wyjątkowa planeta we wszechświecie. Wydobywa się na niej przyprawę, której właściwości umożliwiają m.in. odbywanie podróży międzygwiezdnych. Planetą władali dotychczas Harkonnenowie, czerpiący z wydobycia przyprawy ogromne zyski. Teraz, z rozkazu Padyszacha Imperatora Szaddama IV, muszą oddać planetę we władanie swym wrogom, Atrydom. Książę Leto Atryda wie, że jest to wyrafinowana pułapka i domyśla się, że sam Padyszach Imperator spiskuje przeciwko niemu. Podejmuje kroki mające uratować go przed klęską, ale nie wie, kto w jego otoczeniu jest zdrajcą. Harkonnenowie rzucają podejrzenie na jego kochankę, Jessikę, ale Leto tylko pozornie daje się zwieść. We wszystko wtajemnicza swojego syna, Paula. To właśnie Paul jest właściwym bohaterem powieści. Jest efektem wielowiekowego planu eugenicznego Bene Gesserit, którego celem było stworzenie Kwisatz Haderach, czyli mężczyzny obdarzonego nadnaturalnymi mocami i umiejętnościami. Tyle tylko, że urodził się wbrew ich planom. Jessika sprzeciwiła się woli Bene Gesserit, które żądały, by urodziła księciu córkę. Urodziła syna, który swych mocy użyje dla swoich celów, a nie dla celów Bene Gesserit.

Minęło już kilkanaście lat od chwili, kiedy czytałem tę książkę pierwszy raz. Pożyczył mi ją wówczas kuzyn. Były wakacje. Ciepły, lipcowy wieczór. Zacząłem czytać i nie mogłem przestać, póki nie skończyłem, tak mnie wciągnęła fabuła. Nad ranem książka była przeczytana, a ja byłem pod wielkim wrażeniem. Teraz, kiedy czytam ją po raz kolejny, nie mam już w sobie tej niecierpliwości, która towarzyszyła mi za pierwszym razem. Wprawdzie przeczytałem wszystkie tomy cyklu, ale tylko pierwszy uważam za wybitny. Nie będę się tu wdawał w analizę poszczególnych warstw historii opowiedzianej przez Herberta. Autor przeszczepił na grunt s-f motywy znane z feudalizmu, doprawił mistycyzmem i egzotyką, dając czytelnikowi do ręki towar najwyższej jakości. Wielka szkoda, że "Diuna" nie miała szczęścia do ekranizacji. Nie trafiła na swojego Petera Jacksona, jak "Władca Pierścieni", inna, równie genialna powieść.

     
 
Site copyrights© 2008 by Karol Ginter