Kara nałożona przez sąd w Missisipi na firmę Krane Chemical jest dotkliwa. Poszkodowana kobieta ma otrzymać jako zadośćuczynienie 41 milionów dolarów. To rekompensata za śmierć męża i syna. Zmarli oni na raka wywołanego skażeniem wód gruntowych chemikaliami, których w nielegalny sposób pozbywała się firma. Teraz także inni poszkodowani chcą pozwać firmę. Jednak wyrok nie jest prawomocny. Strony mają prawo do apelacji. Właściciel Krane Chemical gotów jest zrobić wszystko, byle tylko nie zapłacić. Nie cofnie się przed niczym. Czy ofiary jego nielegalnych praktyk mogą liczyć na sprawiedliwość?
Jestem pod dużym wrażeniem powieści. Autor doskonale ukazuje mechanizmy władzy. Zapoznaje czytelnika ze sposobami manipulowania wyborcami, grania na ich emocjach i nakłaniania do dokonywania wyborów, które są dla nich niekorzystne. Odsłania kulisy brudnej kampanii wyborczej, w której o sukcesie decydują przede wszystkim pieniądze i brak skrupułów. Zastanawia mnie tylko, że skoro opisał te mechanizmy już w 2008 roku, czyli 10 lat temu, dlaczego nikt nie wyciągnął z tego wniosków? Dlaczego nikt nie znalazł sposobu na przeciwstawienie sie tego typu kampanii? Sądząc po przebiegu kampanii wyborczych i referendalnych na przestrzeni ostatnich kilku lat, mam raczej wrażenie, że mechanizmy opisane w powieści zostały z powodzeniem wdrożone na całym świecie. Nie tylko przez wielki biznes, ale przez hochsztaplerów najróżniejszej proweniencji. I przez wspierające ich rosyjskie służby.
Lektura trzymała w napięciu do końca. Powieść to swego rodzaju przestroga, ale to chyba wołanie na puszczy. Demokracja cierpi na deficyt demokratów. Właśnie przechodzi w swą zwyrodniałą formę, czyli ochlokrację. Sterowany przez demagogów różnej maści motłoch działa na swoją szkodę, ale konsekwencje nie są natychmiastowe, więc na razie bal na "Titanicu" trwa. Ciekawe, czy opamiętanie przyjdzie przed zderzeniem z górą lodową? A może już jest za późno? Wyraźnie widać, że rozum jest w defensywie. Dla Zachodu może to mieć opłakane skutki.