Dwudzieste siódme urodziny nie wydają się niczym nadzwyczajnym. Jednak właśnie w dniu tych urodzin mają miejsce zdarzenia, których konsekwencje wywrócą do góry nogami życie Alexa Rahla. Ratuje piękną kobietę. Dziedziczy ogromny majątek. Dowiaduje się o sobie rzeczy niezwykłych i nieprawdopodobnych. A to dopiero początek. Może tylko dziękować losowi, że choć jest artystą malarzem, to nie zaniedbał nauk z dziedziny samoobrony. Bardzo mu się one przydadzą. Wrogowie, których istnienia nie był świadom, mają bardzo nieprzyjemne zamiary względem jego osoby.
Powieść nawiązuje do cyklu fantasy "Miecz Prawdy". Nawet go w swoim czasie dość lubiłem, choć ostatnie tomy były coraz słabsze. Inna sprawa, że właściwie od początku miałem pewne zastrzeżenia, które z czasem się tylko pogłębiły.
"Reguła dziewiątek" napisana jest raczej w konwencji powieści sensacyjnej. Dość sprawnie, muszę przyznać. Dzięki elementom fantastycznym wyróżnia się na tle innych tego typu książek. Choć zastanawiam się, na ile mój odbiór wypaczony jest przez znajomość cyklu. Może to warunek konieczny, by zrozumieć fabułę?
Goodkind kolejny raz wraca do motywu konfliktu między zwolennikami i przeciwnikami magii. Jest to starcie dobra ze złem i ten czarno-biały schemat determinuje przebieg akcji. Jak zawsze, ma to zalety i wady. Bohater nie ma głębszych rozterek moralnych, bo z definicji walczy po stronie dobra, co usprawiedliwia jego czyny. Kiedy jednak bez cienia empatii i litości eksterminuje przeciwników w ilościach wręcz hurtowych, zasadne jest chyba postawienie pytania o jego kondycję moralną. Szczególnie, że nad cierpieniami przypadkowych ofiar dość szybko przechodzi do porządku dziennego. Innymi słowy, ma zadatki na pierwszorzędnego tyrana, który w imię słusznych idei gotów jest zrobić dosłownie wszystko. Warto na ten aspekt zwrócić uwagę, bo choć sympatyzowałem z bohaterem, to łatwość, z jaką pozbawiał innych życia, budziła niepokój. Da się to usprawiedliwić, ale...
PS. Goodkind urodził się w Omaha w Nebrasce, gdzie zaczęła się akcja ostatnio przeczytanej przeze mnie książki Child'a. Zabawny zbieg okoliczności.