Dla takiego miłośnika "Opowieści z Malazańskiej Księgi Poległych" jak ja, "Noc noży" to lektura obowiązkowa. Autor - jak wyjaśnia we wstępie Steven Errikson - od początku był zaangażowany w kreowanie świata Malazu, ale dopiero teraz sięgnął po pióro (w przenośni oczywiście) i przelał na papier historię, która poprzedza wydarzenia opisywane przez Stevena Eriksona. Mamy zatem do czynienia z prequelem. "Noc noży" opowiada o wydarzeniach, które miały miejsce w Malazie w noc ascendencji cesarza Kellanveda i jego przyjaciela Kotyliona. Jak wiadomo, wadą prequeli jest znajomość zakończenia. Trzeba jednak przyznać, że autor stara się, aby narracja koncentrowała się na wydarzeniach, które towarzyszyły ascendencji, a głównymi bohaterami czyni postaci nieznane z powieści Stevena Eriksona. Dopatrzyć się można w tej książce wielu podobieństw do powieści tego ostatniego. Przede wszystkim wielowątkowość. Oczywiście, wszystkie wątki splatają się ze sobą w finale. Niestety, autor chwilami słabo sobie z nimi radzi, by nie powiedzieć, że nie wie, co z nimi począć i jak je ze sobą powiązać. Nieco mniej tu specyficznego humoru, obecnego w powieściach Stevena Eriksona.
Książka Iana Camerona Esslemonta nie osiąga wprawdzie poziomu powieści Stevena Eriksona, ale i tak pozytywnie się wyróżnia na tle wielu produkcji fantasy dostępnych na naszym rynku wydawniczym. Tym, którzy polubili "Opowieści z Malazańskiej Księgi Poległych" spodoba się na pewno. W końcu uzupełnia w kilku miejscach historię opowiadaną przez Stevena Eriksona. Co do innych, mam wątpliwości, czy w ogóle coś zrozumieją z zagmatwanej narracji. |