Pierwszy raz czytałem tę książkę prawie dokładnie 6 lat temu. Kupiłem ją w ostatnich dniach października 2000 roku . Jej zakup doradził mi właściciel małej księgarni przy dworcu SKM w Sopocie. Niestety księgarnia ta już nie istnieje, czego bardzo żałuję. W swoim czasie kupiłem tam sporo tytułów.
"Ogrody księżyca" już za pierwszym razem, kiedy tę powieść czytałem, zrobiły na mnie spore wrażenie. Wykreowany przez Stevena Eriksona świat odbiega od tego, do czego przyzwyczaili mnie inni autorzy fantasy. Być może dlatego wciąż pamiętam, że przy pierwszej lekturze "Ogrodów księżyca" miałem wrażenie, iż powieść jest nieco dziwna. Choć przeczytałem już kilka kolejnych tomów cyklu (zresztą jestem na etapie ich ponownej lektury), to nadal zaskakuje mnie odmienność i oryginalność świata, w którym toczy się akcja. Jestem też równocześnie pełen podziwu dla autora za to, że potrafił zapanować nad wszystkimi pomysłami, które rodzą się w jego nadzwyczaj płodnym umyśle. Genezy niektórych pomysłów się domyślam. W końcu autor jest z wykształcenia paleontologiem. Stąd interesujące pomysły na temat ras w powieściowym świecie. Z "Ogrodów księżyca" można się dowiedzieć, że na początku miały być 3 główne rasy: Forkrul Assailowie (zniknęli), Jaghuci (wybici przez T'lan Imassów) i wreszcie rasa, która dała początek T'lan Imassom i ludziom. Zostali też jednak wspomniani K'Chain Che'Malle. Gatunek uznawany powszechnie (i mylnie) za zniszczony. Te 4 rasy w kolejnym tomie cyklu zostały określone mianem "założycielskich". Tyle tylko, że poza nimi są jeszcze np. Tiste Andii. Być może traktowani inaczej dlatego, że nieśmiertelni, podczas gdy pozostałe rasy są śmiertelne. Ale są też Trellowie (jeden z nich, imieniem Mappo, towarzyszy półkrwi Jaghutowi imieniem Icarium). Ciekawe, co wyłoni się z tego chaosu dalej.
Być może to moja bezsilność przy próbie analizy powieści pod kątem odniesień historycznych, politycznych, czy kulturowych, sprawia, że cykl jest tak atrakcyjny. Więcej tu nawiązań do współczesnego społeczeństwa, do inżynierii społecznej, której mogliśmy być świadkami w XX wieku, niż do społeczeństwa feudalnego i reguł nim rządzących, czego można byłoby się spodziewać po powieści fantasy. Polityka, zawiłe intrygi i spiski, to przyprawy, których należy używać rozważnie, kiedy pisze się książkę z gatunku określanego czasem mianem "baśni dla dorosłych". Autor jednak od nich nie tylko nie stroni, ale czyni je wręcz osią akcji. Konflikt nie toczy się w sferze wartości, jak u Tolkiena, Jordana, Goodkinda, czy wielu innych. W każdym razie nic na to nie wskazuje. Konflikt toczy się o przyziemne sprawy. Stąd u Eriksona próżno szukać prostego podziału na "dobrych" i "złych". Jak w prawdziwym życiu, wszystko jest bardzo skomplikowane. Swoją drogą autor nie kryje, że został zauroczony przygodami Fafryda i Szarego Kocura. Wiele można o tych stworzonych przez Fritza Leibera bohaterach powiedzieć, ale z pewnością nie byli oni ludźmi uczciwymi. Nie powinno zatem dziwić, że na kartach cyklu Eriksona mamy wielu złodziei, skrytobójców, uwodzicieli itd. Eufemistycznie nazwijmy ich ludźmi z półświatka.
W "Ogrodach księżyca" zawiązuje się wiele wątków. Dopiero czytając tę powieść ponownie, byłem w stanie niektóre z nich wypatrzeć. Znalazły one rozwinięcie w kolejnych tomach. Pamiętam, że czytając książkę po raz pierwszy miałem wrażenie, że autor czasami niepotrzebnie wprowadza niektóre wątki, które nie są kontynuowane. Budziło to nawet we mnie pewną frustrację. Zupełnie niepotrzebnie.
Akcja "Ogrodów księżyca" zaczyna się od epizodu w Malazie. Z rozkazu Gburki magowie pacyfikują Mysią Dzielnicę w tym mieście. Gburka przybrała właśnie imię Laseen (co po napańsku znaczy "władczyni tronu"), wkrótce obali cesarza i obwoła się cesarzową. Wydarzenia w Mysiej Dzielnicy obserwuje młody chłopiec, Ganoes Paran. W przyszłości zostanie kapitanem w służbie Laseen. Jest tam również wysoki oficer dowodzący Podpalaczami Mostów, który w przyszłości zostanie zdegradowany do stopnia sierżanta. Kapitan Paran i sierżant Sójeczka spotkają się ponownie za kilka lat. Epizod wspomniany na kilku stronach ma także wpływ na losy postaci, które na kartach powieści pojawią się później. Wśród magów pacyfikujących Mysią Dzielnicę była Tattersail. W przyszłości kadrowa czarodziejka Drugiej Armii, walczącej na Genabackis. Z pacyfikacji uszła z życiem dziewczynka, która w przyszłości, jako przyboczna Lorn, będzie realizować mroczne plany Laseen. Głęboka indoktrynacja, której ją poddano, sprawi, że nie będzie obarczać cesarzowej winą za śmieć całej rodziny.
Kolejny krótki epizod to wydarzenia mające miejsce kilka lat później w Itko Kan. Tron Cienia i Sznur, czyli dwaj Ascendenci, wybierają młodą dziewczynę, córkę rybaka, aby stała się narzędziem ich zemsty. Pod imieniem Żal, które to imię nadali jej bogowie, zaciąga się do armii malazańskiej, aby służyć pod rozkazami Dujeka Jednorękiego na Genabackis. Trafi do Podpalaczy Mostów, gdzie nie zyska jednak przyjaciół. Kompletny brak uczuć i absolutna bezwzględność, to kiepska rekomendacja nawet dla zaprawionych w bojach i znających okrucieństwa wojny weteranów służących pod rozkazami sierżanta Sójeczki.
Tron Cienia i Sznur zadbali, aby nie pozostał przy życiu nikt, kto mógłby zidentyfikować Żal i zagrozić ich planowi. Wymordowali całą okoliczną ludność, pozostawiając przy życiu jedynie jednorękiego rybaka, ojca dziewczyny. Ale i on musiał zniknąć. Śledztwo w sprawie masakry prowadzi przyboczna Lorn. Służący w Itko Kan kapitan Paran staje się jej pomocnikiem. Kiedy udaje się wreszcie ustalić, gdzie trafiła dziewczyna z Itko Kan, Paran zostaje wysłany na Genabackis, do Podpalaczy Mostów.
Na Genabackis dobiega końca oblężenie Pale. W czasie decydującego szturmu na miasto ginie kilku malazańskich magów. Wiele wskazuje na to, że zostali zdradzeni. Ginie też wielu Podpalaczy Mostów. Pale zostało jednak zdobyte, a Odprysk Księżyca musiał się wycofać. Na całym kontynencie niezależne pozostało już tylko jedno miasto: Darudżystan. Tam właśnie wysłani zostają Podpalacze Mostów z zadaniem przedostania się za mury miasta i skontaktowania z gildią skrytobójców. Po wydarzeniach, które miały miejsce przy oblężeniu Pale, nie jest dla nich tajemnicą, że cesarzowa zaczęła realizację planu, mającego na celu usunięcie wszystkich niewygodnych dla niej ludzi w szeregach armii. W pierwszej kolejności osób lojalnych wobec cesarza. Podpalacze Mostów muszą więc uważać nie tylko na wrogów w Darudżystanie.
Niewiele osób w Darudżystanie zdaje sobie spraw z zagrożenia. Crokus Younghand nadal bawi się w złodzieja. Nie wie, że Oponn, czyli bliźniaczy bogowie, postanowili zainteresować się Darudżystanem. Nie wie, że w pewien sposób ma być ich narzędziem. Tak samo zresztą, jak kapitan Paran. Obaj będą mieli duży wpływ na losy Darudżystanu i całego kontynentu.
W Darudżystanie pojawiają się potajemnie Tiste Andii, którzy chcą wyeliminować z gry gildię skrytobójców. Wiedzą, że cesarzowa będzie chciała kupić ich usługi. Z kolei dowodzący Tiste Andii Anomander Rake kontaktuje się z wielkim alchemikiem Barukiem. Wie, że faktyczną władzę w Darudżystanie sprawują właśnie magowie. Nie wie, że prawdopodobnie największym z nich jest niepozorny Kruppe. Ukrywa on wiele rozmaitych talentów. Nie tylko magicznych.
Do Darudżystanu zmierza przyboczna Lorn. Towarzyszy jej Onos T'oolan. T'lan Imass, który utracił więź ze swoim ludem. Ma jej pomóc odnaleźć grób jaghuckiego tyrana. Przebudzenie tyrana ma osłabić obronę Darudżystanu.
Zaledwie zarysowałem kilka wątków. Nie sposób opisać wszystkich. Warto jednak wspomnieć o kilku innych postaciach, które odegrają istotną rolę w późniejszych tomach. K'rul to starodawny bóg, który przebudził się, kiedy na ołtarz w poświęconej mu świątyni w Darudżystanie spadła krew zabitego przez Tiste Andii skrytobójcy. Szybki Ben to mag służący pod rozkazami sierżanta Sójeczki. Naprawę nazywa się Ben Adaephon Delat. Był niegdyś wielkim kapłanem Cienia w Siedmiu Miastach. Przyjaźni się z Kalamem. Kalam Mekhar także pochodzi z Siedmiu Miast. Ten skrytobójca był niegdyś szponem. Szponem jest także Toc Młodszy, żołnierz Drugiej Armii. Pomagał przybocznej Lorn, a później kapitanowi Paranowi. Mag Loczek wywołał magiczne rozdarcie, do którego wpadł Toc.
Takim telegraficznym skrótem przedstawiłem powieść, która dała początek jednemu z najciekawszych cyklów fantasy, jakie dane mi było czytać. Wróciłem do tej powieści po raz drugi. Wrócę być może kiedyś znowu. A tych, którzy z cyklem opowieści z malazańskiej księgi poległych nigdy się nie zapoznali, zachęcam serdecznie do lektury. |