Recenzje
 
 
Recenzje Karola
 
Philip K. Dick
"Druciarz galaktyki"
Philip K. Dick Druciarz galaktyki

Joe Fernwright zajmuje się naprawą ceramiki. Fach odziedziczył po ojcu. Niestety, w ostatnich miesiącach nie otrzymał żadnego zlecenia. Nie czyni go to bezrobotnym, bo socjalistyczne społeczeństwo przyszłości wszystkim gwarantuje pracę. Galopującą inflację wszyscy dostają gratis. Joe wypełnia sobie czas z przyjaciółmi grami słownymi. Jednak nuda doskwiera mu coraz bardziej. Życie wydaje się pozbawione sensu. Szansą na odmianę okazuje się tajemnicza propozycja pracy. Jej konsekwencją jest natychmiastowe zainteresowanie ze strony służb specjalnych. Idealne społeczeństwo przyszłości troszczy się przecież o swoich obywateli. Ciąg zdarzeń będący efektem otrzymanej propozycji pracy burzy dotychczasowe życie bohatera, który za swoje niezwykłe zachowanie zostaje aresztowany. Z aresztu wyciąga go przy pomocy swych nadprzyrodzonych mocy Glimmung, tajemnicza istota, która złożyła ofertę pracy. Ścigany przez policję Joe nie bardzo może odmówić. Trafia na Plantę Oracza, gdzie wraz z grupą istot z różnych stron galaktyki ma wydobyć z dna morza starożytną katedrę, Heldskallę.

Kiedyś zaczytywałem się opowiadaniami i powieściami Dicka. W pewnym momencie nastąpił jednak przesyt. Zauważyłem, że autor wciąż powraca do tych samych pytań. Każda fabuła jest tylko pretekstem do ich postawienia. Tym razem autor koncentruje się głównie na kwestii przepowiadania przyszłości, interpretowania tych przepowiedni, a wreszcie determinizmu w życiu. Raz na jakiś czas jest to interesujące. Do tego mamy porcję rozważań filozoficznych na temat religii. Najbardziej rozbawił mnie epizod, kiedy bohater szuka pomocy u kapłanów różnych religii. Jest to pretekstem dla autora do przedstawienia krótkiej charakterystyki kilku systemów religijnych. Jak dla mnie bardzo trafnej. No i oczywiście wspomnieć trzeba satyrę na temat rządów socjalistycznych, które miałyby zatriumfować na Ziemi. Autor nie ma złudzeń co do realnego socjalizmu na modłę ZSRR i jego satelitów. Jego wizja jest nadzwyczaj trafna. Nie przewidział tylko hybrydy, jaką jest socjalistyczna nadbudowa w formie haseł i jednopartyjnych rządów na kapitalistycznej bazie o skali wyzysku rodem z XIX wieku, która triumfuje w Chinach.

W sumie interesująca książka, choć metoda narracji Dicka, gdzie wszystko może się zdarzyć, a sen miesza się z jawą, bywa męcząca. Pozwala jednak autorowi wyjść poza ograniczenia rzeczywistości i logiki. Wizja Dicka jest przy tym na tyle sugestywna, że choć często się zżymam, gdy autorzy s-f lub fantasy folgują wyobraźni lekceważąc logikę i rozum, w tym przypadku daję się uwieść ciągowi narracji.

     
 
Site copyrights© 2009 by Karol Ginter