Robin Cook
"Szarlatani"

Robin Cook Szarlatani

Operacja przepukliny pachwinowej nie jest skomplikowanym zabiegiem. Dlatego Bruce Vincent niespecjalnie się przejął perspektywą operacji. Tym bardziej, że miał go operować jeden z najlepszych chirurgów Boston Memorial Hospital, doktor William Mason. Niestety, podczas operacji pojawiają się komplikacje. Bruce Vincent umiera.

Noah Rothauser, rezydent w Boston Memorial Hospital, ma przeanalizować przypadek śmierci Bruce'a Vincenta i przedstawić wnioski, które pozwolą uniknąć takich zdarzeń w przyszłości. Porusza się na grząskim gruncie. Doktor Mason prowadził równocześnie kilka operacji, co mogło zaważyć na losach Bruce'a. Część personelu upatruje w tym głównej przyczyny nieszczęścia. Jednak szpital popiera politykę symultanicznych zabiegów, więc poruszenie tego wątku jest ryzykowne.

Z kolei doktor Mason oskarża o zaniedbania anestezjolożkę Avę London. Noah podążą tym tropem, ale szybko uznaje jej niewinność. Co więcej, zakochuje się w atrakcyjnej pani doktor. Namiętny romans sprawia, że Noah gotów jest zrobić wszystko, by odsunąć najmniejszy cień podejrzenia od ukochanej. W efekcie popada jednak w konflikt z doktorem Masonem. Jego sytuacja w szpitalu się komplikuje. Równocześnie Noah zdaje się ignorować niepokojące informacje o innych aspektach życia Avy. A wszystko to razem zagrozi jego dalszej karierze.

Powieść koncentruje się przede wszystkim na romansie głównych bohaterów. Jak to w porządnym thrillerze bywa, oznaki, że coś jest nie tak, pojawiają się powoli. Cook dobrze sobie radzi z budowaniem napięcia. Historia wciąga.

Niestety, słabą stroną powieści jest zakończenie. W świetle informacji, które przynosi końcówka książki, cały portret psychologiczny bohatera bierze w łeb. Nagle jego wcześniejsze zachowanie staje się kompletnie niewiarygodne. Ktoś z taką przeszłością nie zachowywałby się jak zamknięty w sobie, nieśmiały i niewiarygodnie naiwny chłopak z dobrego domu. A jak inaczej usprawiedliwić głupotę bohatera? Gdyby był upośledzony umysłowo, nie zaszedłby w życiu tak daleko.

Zakończenie zaskakuje też o tyle, że jest raczej pesymistyczne. Wnioski są raczej przygnębiające. Autor odnosi się do tego w posłowiu. Sugeruje, że chciał zwrócić uwagę na problem, ale nie ma żadnego remedium w zanadrzu.

Pomimo drobnych zastrzeżeń do zakończenia, powieść jest przyzwoita. Czyta się ją przyjemnie. Kiedyś często sięgałem po powieści Cooka, ale kilka jego niezbyt udanych książek mnie zniechęciło. Może po kilkunastu latach przerwy nadszedł czas, by ponownie wrócić do lektury Cooka.

Site copyrights© 2018 by Karol Ginter