Kolejna dobra książka pióra Cobena.
Co ciekawe, okładka tej powieści jest
niesamowicie podobna do okładki wcześniejszej
powieści Cobena: "Tylko jedno spojrzenie".
Obie okładki są dziełem Jacka Kopalskiego.
Są interesujące, choć ich związek z
fabułą w przypadku obu powieści jest
wątpliwy. Ale to tyko moja drobna uszczypliwość
pod adresem oprawy graficznej. Ważniejsza
jest treść.
Bohaterem powieści jest Matt Hunter.
W wieku dwudziestu lat interweniował
w czasie bójki. Nieszczęśliwie dla
niego, zakończyło się to śmiercią
jednego z uczestników. Śmierć była
bardziej efektem wypadku, niż świadomych
działań, ale Matt trafił do więzienia
za morderstwo. Spędził tam cztery
lata. Wyrok napiętnował go na całe
życie. Wszyscy oceniali go przez pryzmat
pobytu w więzieniu. W ciągu kilku
lat po wyjściu z więzienia udało mu
się z tym powoli uporać. Zaczął sobie
układać życie. Poślubił piękną kobietę.
Spodziewają się dziecka. Planują kupno
domu. I wtedy wszystko zaczyna się
walić. Na nowo zakupiony telefon Matt
otrzymuje przekaz video sugerujący,
że żona go zdradza. Odkrywa, że jest
śledzony. W jego umyśle rodzą się
pytania i wątpliwości. Zaczyna więc
prywatne śledztwo. Równocześnie policja
zaczyna go podejrzewać o udział w
morderstwie zakonnicy. Poszlaki są
wątłe, ale reputacja mordercy robi
swoje. A skoro mamy do czynienia z
Cobenem, jest jasne, iż nic nie dzieje
się przypadkowo. Tyle tyko, że pełen
obraz sytuacji uzyskamy dopiero na
ostatnich kartach powieści.
Kolejna powieść Cobena, od której
trudno się oderwać. A że akurat towarzyszyła
mi w wyjeździe służbowym do Anglii,
koledzy patrzyli dość dziwnie, kiedy
przedkładałem lekturę nad inne rozrywki.
Mam wrażenie, że czytelnicy książek
to powoli ginący gatunek. Tym, którzy
się jeszcze do niego zaliczają, serdecznie
tę powieść polecam. Szczególnie tym,
którzy cenią zawiłą i pełną zagadek
fabułę. Postaci nie są tu jednowymiarowe.
Świat nie jest czarno-biały. I tak
samo jak w życiu, ludzie częściej
pozwalają, by kierowały nimi emocje,
niż rozsadek. Ale to chyba istotny
składnik człowieczeństwa. Ma zarówno
dobre, jak i złe strony. |