Harlan Coben gwarantuje dobrą rozrywkę.
Staram się racjonować jego książki,
aby nie popaść w przesyt. To wyjaśnia,
czemu jeszcze nie przeczytałem wszystkich
wydanych w Polsce jego tytułów. Tym
razem uznałem, że skoro wybieram się
w podróż, to - podobnie jak w przypadku
wyjazdu do Anglii - szybciej mi ona
upłynie przy lekturze.
Bohaterem powieści jest po raz kolejny
Myron Bolitar, który po raz kolejny
bawi się w detektywa, zamiast zajmować
się swoją firmą. Trudno się mu jednak
dziwić w tym wypadku. Sprawa dotyczy
go osobiście. Emily Downing, która
niegdyś była jego dziewczyną, lecz
porzuciła go dla innego, zwraca się
do niego o pomoc. Jej syn jest chory
na białaczkę i potrzebny mu jest przeszczep
szpiku. Problem polega na tym, że
zniknął dawca. Zadaniem Myrona ma
być jego odszukanie. Zapewne zignorowałby
prośby Emily, gdyby nie jeden fakt:
Emily oświadcza, że chłopiec jest
jego synem. To całkowicie zmienia
postać rzeczy. Myron angażuje się
w poszukiwania. Łatwo sie domyślić,
iż sprawa będzie bardziej skomplikowana,
niż się pierwotnie wydawało. W śledztwie
wychodzi na jaw, że dawca szpiku może
mieć coś wspólnego z seryjnymi zabójstwami
sprzed lat. Jego wytropienie okazuje
się nie tylko trudne, ale również
niebezpieczne.
Powieść ta wpisuje się w pewien schemat
wypracowany przez Cobena. Zazwyczaj
jego bohaterów dopada przeszłość.
Kryje się w niej coś mrocznego. Pojawiające
się w powieści postaci muszą zapłacić
cenę za popełnione wcześniej grzechy.
Do tego wartka akcja, nieoczekiwane
zwroty akcji, tajemnica i zakończenie,
które bywa nieoczekiwane. Mógłbym
autorowi zarzucić schematyzm. Tyle
tylko, że ten schemat bardzo mi się
podoba. Książki nie są takie same.
Mają zbliżoną konstrukcję, ale za
każdym razem pomysł jest oryginalny.
W przypadku przygód Myrona Bolitara
dochodzi do tego charakterystyczne
poczucie humoru głównego bohatera.
W tym względzie poczuwam się nawet
do pewnego pokrewieństwa duchowego
z postacią wykreowana przez Cobena.
Jak zatem mogłoby mi się nie podobać?
To jest po prostu świetne. |