Kiedyś w afery kryminalne wciągał go Myron. Teraz Win działa na własną rękę. W ramach swoistego hobby wyręcza wymiar sprawiedliwości i samodzielnie wymierza kary zwyrodnialcom. Jednak teraz uwikłany zostaje w sprawę, która ma charakter niezwykle osobisty.
W ekskluzywnym apartamentowcu znalezione zostają zwłoki zamordowanego mężczyzny. Jego tożsamość jest zagadką. Agenci FBI zabierają Wina na miejsce zbrodni, bo w pobliżu zwłok znaleziono obraz skradziony wiele lat temu jego rodzinie i teczkę z inicjałami Wina. Win angażuje się w wyjaśnienie zagadek dotyczących mężczyzny i jego morderstwa. Robi to z wielu różnych pobudek. W efekcie będzie musiał stawić czoła nieprzyjemnym faktom z historii rodziny.
Powieść była świetna. Przeczytałem ją błyskawicznie. Trudno było oderwać się od lektury. Konwencja typowa dla Cobena. Dużo zagadek, zwrotów akcji i cierpki humor. Fabuła trzymająca w napięciu do samego końca, do ostatnich wierszy. Owszem, znając modus operandi autora domyśliłem się na wiele stron przed końcem, co takiego wydarzyło się w rodzinie Wina. Jednak wiele zagadek wyjaśniło się dopiero, gdy Coben postanowił je rozwikłać. Oby jak najwięcej takich powieści. Bo choć przeczytałem w tym roku już trochę dobrych książek, to tylko tej powieści i powieści Lee Childa udało się wywołać aż takie emocje.