Niepewność co do śmierci ojca wciąż trapi Mickeya Bolitara. Niestety, Lizzy Sobek zamiast pomóc, tajemniczo znika. To tylko potęguje obsesję Mickeya na punkcie Schroniska Abeona.
Dodatkowo Mickey zostaje wciągnięty w wydarzenia związane z morderstwem matki Rachel Caldwell. Rachel zauroczyła go swoją urodą. Wsparła go, gdy ratował Ashley. Teraz sama potrzebuje pomocy. Została niegroźnie postrzelona podczas zajścia, które skończyło się śmiercią jej matki. Niestety, niczego nie pamięta. Podejrzewa za to, że w sprawę może być zamieszany jej ojciec. Jest przekonana, że wiedzie on podwójne życie i ma wiele do ukrycia. Mickey podąża tym tropem i tym samym ściąga kłopoty na siebie i swoich przyjaciół.
Coben ma swoistą obsesję na punkcie kłamstw. Także i tym razem pokazuje, do czego mogą one prowadzić. Mickey buntuje się przeciw zakłamaniu. Wmawia sobie, że jest inny, niż dorośli, którzy go otaczają. Nie jest świadom, że sam porusza się w labiryncie kłamstw. I nie dostrzega, że kiedy to dla niego wygodne, sam posługuje się kłamstwem lub je aprobuje u innych.
Długo odwlekałem tę lekturę. Pierwszy tom trylogii ("Schronienie") nie przypadł mi do gustu. Tym razem miałem niewielkie oczekiwania. Może nawet spodziewałem się, że będzie to gniot. Przypuszczalnie właśnie dlatego książka pozytywnie mnie zaskoczyła. Było kilka zwrotów akcji. Fabuła rozwijała się w dość żwawym tempie. Napięcia było w sam raz tyle, żeby podtrzymać zainteresowanie lekturą. Żadna rewelacja, bo mam wrażenie, że książka adresowana jest do młodzieżowego czytelnika, ale jednak dość przyzwoita powieść. Co najważniejsze, mniej byłem zdegustowany podczas lektury, niż poprzednim razem. Choć bezmyślność głównego bohatera nadal mnie raziła.