Recenzje
 
 
Recenzje Karola
 
Tom Clancy
"Wyścig z czasem"
Tom Clancy Wyścig z czasem

Kampania wyborcza zbliża się ku końcowi. Jack Ryan prowadzi w sondażach. Porażka urzędującego prezydenta, Eda Kealty'ego, wydaje się przesądzona. Miliarder Paul Laska, sponsorujący dotychczasową karierę polityczną Eda Kealty'ego, nie może się pogodzić z tą perspektywą. Gotów jest zrobić wszystko, byle zdyskredytować i pogrążyć Ryana. A że nie ma materiałów, które obciążałyby Ryana, postanawia zaatakować go pośrednio, biorąc na cel jego przyjaciół i współpracowników.

Campus kontynuuje działania przeciw terrorystom. Jack Ryan junior intensywnie trenuje, aby sprostać wyzwaniom pracy w terenie. Jego podstawowe obowiązki to jednak wciąż analiza danych zbieranych z różnych agencji wywiadowczych. Przeglądając materiały francuskiej służby specjalnej zajmującej się zwalczaniem terroryzmu, wpada na trop terrorysty związanego z organizacją kierowaną wcześniej przez Emira. Agenci Campusu trafiają do Paryża. Zbyt późno orientują się, że terroryści zastawili pułapkę.

Tymczasem generał Riaz Rehan finalizuje swój misterny plan przejęcia władzy w Pakistanie i zaprowadzenia szariatu. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie operacja rosyjskich służb specjalnych w Dagestanie, która doprowadziła do ujęcia tamtejszego lidera islamistów. Niektórzy gotowi są sprowadzić na świat dowolny kataklizm, byle tylko dokonać zemsty. Riaz Rehan takich właśnie ludzi potrzebuje, by zaspokoić swoje ambicje.

Pierwsze strony lektury i już byłem zniesmaczony. Wszystko przez tłumaczenie. Rozumiem, że jest to inne wydawnictwo i inny tłumacz, ale co szkodziło trzymać się przyjętej wcześniej terminologii? A tak, zamiast "Kampusu" jest "Campus"... Nie będę przytaczał więcej przykładów, bo cała kwestia sprowadza się do sposobu traktowania czytelnika. Ech, niestety, nie ma cienia szansy, że będzie lepiej. Rachunek ekonomiczny. Tylko to liczy się w dzisiejszym świecie.

Nie mam większych zastrzeżeń do fabuły. Książka ma wszystko to, czego oczekuję od dobrej powieści sensacyjnej. Zresztą Clancy wielokrotnie udowodnił talent do budowania wielopiętrowych, skomplikowanych intryg, gdzie co chwilę czytelnika czeka niespodzianka. Choć muszę przyznać, że w paru miejscach na siłę i wbrew logice wtłacza fabułę w ramy swoich pomysłów. Ot chociażby, dlaczego Campus nie robi nic, gdy dowiaduje się, kto stoi za spiskiem mającym zdyskredytować Ryana? Czemu w żaden sposób nie pomaga Clarkowi? Brak reakcji prowadzi do fatalnych konsekwencji i właściwie powinien skutkować upadkiem Campusu, gdyby nie cudowne zbiegi okoliczności itd.

Inna sprawa, to światopogląd autora. Nieco mu on wypacza postrzeganie rzeczywistości. Obamy i jego polityki Clancy zdecydowanie nienawidzi. Nie wiem jak odebrali to inni, ale odniosłem wrażenie, że to chyba George Soros był inspiracją do stworzenia postaci Paula Laski. Clancy musi go bardzo nie lubić, skoro wykreował tak diaboliczną postać. Może mści się w ten sposób za finansowe wsparcie demokratów?

I jeszcze jedna refleksja. Nie byłoby tej historii, gdyby Clancy lepiej rozumiał Rosjan. Tymczasem ma skłonność do traktowania ich w nieco protekcjonalny i lekceważący sposób. Tak, jakby nie pamiętał o tragedii Kurska, wydarzeniach w moskiewskim teatrze, czy w Biesłanie. Rosjanie może i bywają niekompetentni, ale równocześnie są nieustępliwi i przede wszystkim dumni. Ta duma nigdy nie pozwoliłaby im zwrócić się o pomoc do innych państw. Jeśli to konieczne, poświęcą swoich, bo życie ludzkie wciąż ma tam niewielką wagę. Jednak nie ustąpią przed terrorystami. Rosyjska mentalność, to ciekawa rzecz. No ale Clancy nie jest jedynym, który Rosjan nie rozumie. O ile w jego przypadku skutki błędnej oceny mają niewielkie następstwa, o tyle w przypadku zachodnich polityków, którzy nie mają nawet tyle realizmu, co Clancy, jest to dużo groźniejsze.

     
 
Site copyrights© 2014 by Karol Ginter