Polityczna emerytura nie służy Jackowi Ryanowi. Działania nowego prezydenta, Edwarda Kealty'ego, ocenia jako katastrofalne. Kiedy pojawiają się sugestie, że powinien wystartować w najbliższych wyborach prezydenckich, nie waha się zbyt długo.
Jeszcze jako prezydent, Jack Ryan powołał do życia Kampus. Jest to supertajna, niewielka organizacja, której celem jest walka z wszelkimi zagrożeniami terrorystycznymi. Aktualnie na jej celowniku jest Emir, lider Umajjadzkiej Rady Rewolucyjnej. Jack Ryan nie wie, że w Kampusie zatrudniony jest jego syn, Jack Ryan junior. Do Kampusu trafiają również John Clark i Domingo Chavez, którzy stracili pracę w związku z działaniami nowej administracji.
Tymczasem samolot szwajcarskiej firmy nielegalnie przewozi na terytorium Stanów Zjednoczonych grupę tajemniczych pasażerów. Jeden z nich ma twarz ukrytą pod bandażami. Szwajcarskim pilotom nie dane jest nacieszyć się zdobytą dzięki temu zleceniu fortuną. Ich samolot eksploduje. Zresztą zginąć mają wszyscy, którzy wiedzieli cokolwiek o tej operacji. Nawet jeśli wiedzą niewiele, są zagrożeniem. Jednak nie wszystko idzie po myśli terrorystów. Niektórych nie udaje się zgładzić.
Gromadząc okruchy wiedzy, Kampus wpada na trop intrygi. Usiłuje odkryć zamiary Emira i przewidzieć jego ruchy. Czy uda się zapobiec nowym atakom terrorystycznym na terytorium Stanów Zjednoczonych i próbie politycznej i gospodarczej destabilizacji kraju?
Wykreowane przez Clancy'ego uniwersum, którego bohaterem jest Jack Ryan, to mimo wszystko krzywe zwierciadło, w którym odbija się nasz świat. Nietrudno dopatrzeć w postaci prezydenta Kealty'ego cech prezydenta Obamy. Osobiście podzielam krytyczną opinię na temat Obamy, bo fatalne konsekwencje jego polityki zagranicznej możemy obserwować (rozpad Iraku, nieustająca wojna domowa w Syrii, agresja rosyjska na Ukrainie, nowa wojna izraelsko-palestyńska itd.). Brutalna prawda jest taka, że świat potrzebuje żandarma. Kiedy go nie ma, zaczyna rządzić chaos. Już dawno temu ktoś mądry powiedział, że zło triumfuje, gdy dobrzy ludzie nic nie robią. A wbrew naiwnej wierze niektórych idealistów, świat nie uśmiecha się w odpowiedzi na uśmiech. Znacznie częściej wali pięścią w uśmiechniętą gębę.
Odniosłem wrażenie, że poglądy Clancy'ego ewoluowały przez te wszystkie lata, kiedy czytuję jego powieści. Dużo więcej tu trzeźwych i chłodnych opinii. Więcej realizmu, a mniej idealizmu. Jasne, nadal mamy czarno-biały schemat, choć ci dobrzy często sięgają po złe metody w imię wyższych celów. Portrety psychologiczne postaci są przy tym dość uproszczone. Wszystko to jednak jest dla autora mało istotne. Na pierwszym miejscu są intryga i akcja. Pomysłowości Clancy'ego nie można niczego zarzucić. Dlatego to takie dobre książki. Nawet jeśli nie zawsze jego recepty na naprawę świata są dobre. |