Detektyw Herkules Poirot postanawia zakończyć swoją karierę zawodową i przejść na emeryturę. Zdradza te plany doktorowi Burtonowi. Ten jest zaskoczony i nie dowierza słowom detektywa. Drwi, że nie uda się tych planów zrealizować, bo Poirot za bardzo kocha to, co robi. Przypadkowo podsuwa detektywowi pomysł na godne zwieńczenie kariery: dwanaście prac Herkulesa. Niedostatki wykształcenia klasycznego sprawiają, że Poirot najpierw musi się dowiedzieć, na czym właściwie prace te polegały. A potem zaadaptować je czasów bardziej mu współczesnych, czyli do pierwszej połowy XX wieku. Znalezienie zagadek kryminalnych, które uda się dopasować do prac Herkulesa, to wyzwanie samo w sobie.
Wstyd się przyznać, ale nigdy nie czytałem kryminałów Agaty Christie. Kiedyś natknąłem się na parę opowiadań pochodzących właśnie ze zbioru "Dwanaście prac Herkulesa". Było to w drugiej połowie lat 80-tych, ale nie byłem z stanie sobie teraz przypomnieć, które to mogły być.
Autorka popisała się kreatywnością, kiedy wymyślała, jak przenieść mitologiczne zmagania w czasy jej współczesne. Czasami podchodziła do kwestii bardzo żartobliwie (pudelek jako lew nemejski). Innym razem metafora była nadzwyczaj trafna (plotka jako hydra lernejska). W każdym razie Christie dała pokaz kreatywności. A że opowiadania napisane były sprawnie i doprawione odrobiną humoru, czytało je się bardzo przyjemnie.
Sam Poirot sportretowany został jako postać zadufana w sobie, przekonana o swoich nadzwyczajnych talentach, ale równocześnie pełna kompleksów i chwilami popadająca w śmieszność. Detektyw budzi jednak sympatię. Jest nadzwyczaj ludzki i nie trzyma się sztywno reguł i zasad prawa. Nagina je, gdy wymagają tego okoliczności, aby pozwolić winnym uniknąć karzącej ręki sprawiedliwości. Jego własny kodeks moralny jest dla niego ważniejszy niż ten narzucony przez państwo i społeczeństwo.