Podczas wierceń na Morzu Północnym, w pobliżu Grenlandii, odkryto coś niezwykłego. Platforma wiertnicza zostaje przejęta przez rząd amerykański. Na dnie morza powstaje ściśle tajna placówka badawcza o nazwie "Głęboki Sztorm" (oryginalny tytuł książki). Ma dotrzeć do czegoś, co wstępnie sklasyfikowano jako pozostałości Atlantydy.
Po pewnym czasie mieszkańcy stacji zaczynają się masowo skarżyć na różne przypadłości. Objawy w każdym przypadku są inne, ale skala problemu sugeruje poważne zagrożenie. Lekarze ze stacji nie są w stanie rozwikłać zagadki, wobec czego na pomoc sprowadzony zostaje doktor Peter Crane. Władze wojskowe nie chcą dopuścić go do tajemnic stacji. Kolejne, coraz drastyczniejsze przypadki sprawiają, że Peter Crane uzyskuje dostęp do najbardziej chronionych informacji i miejsc na stacji. W tym samym czasie odrzucona zostaje koncepcja, że niezwykłe pozostałości na dnie morza, to resztki Atlantydy. Wszystko wskazuje na to, że źródło tajemniczych odczytów pozostawione zostało na Ziemi przez obcą cywilizację. Czy to owe pozostałości mają wpływ na pracowników stacji? Czy będą one dla ludzkości błogosławieństwem, czy też przekleństwem? Na swoje nieszczęście, Peter Crane będzie miał okazję się tego dowiedzieć.
Początkowo książka przypominała mi "Kulę" Crichtona. Ale tylko początkowo. Child dość ciekawie podszedł do tematu pierwszego kontaktu z obcą cywilizacją. Widać rękę pasjonata nauk ścisłych. Nie wiem tylko, czy tych, którzy z matematyką, czy informatyką, nie mają do czynienia, wciągną wywody matematyczno-informatyczne. Mnie zaciekawiły, ale już od podstawówki przedmioty ścisłe bardzo mnie interesowały. Z drugiej strony, autor dba o to, by
zapewnić tym czytelnikom wartką akcję. Trup ściele się dość gęsto. Niebezpieczeństwa czają się z każdej strony. Znajdzie tu coś dla siebie zarówno miłośnik sensacji, jak i s-f. Osobiście polecam. |