Przypadek lub zrządzenie losu sprawia, że autobus, którym jedzie Jack Reacher, wpada w poślizg na oblodzonej drodze w trakcie śnieżycy i zjeżdża do rowu. Zima w Dakocie Południowej jest surowa, więc każda chwila oczekiwania na pomoc to zmagania z szybko spadającą temperaturą w rozbitym autobusie. Na szczęście w końcu zjawia się policja z pobliskiego Bolton. W efekcie Reacher trafia w sam środek niebezpiecznej rozgrywki z handlarzami narkotyków.
Jedna z mieszkanek Bolton, Jane Salter, była świadkiem handlu metamfetaminą. Handlującym był przywódca gangu motocyklowego okupującego znajdującą się w pobliżu Bolton dawną bazę wojskową. Policja wprawdzie zapewnia Jane Salter ochronę, ale jest pewien szkopuł. W przypadku alarmu w pobliskim więzieniu, wszyscy funkcjonariusze muszą się tam stawić. Bez wyjątku i chwili zwłoki. A to oznacza, że Jane Salter zostanie pozostawiona samej sobie. Pojawienie się Jacka Reachera to szansa, z której policja z Bolton postanawia skorzystać. Jego kwalifikacje dają nadzieję, że nawet w przypadku alarmu w więzieniu Jane Salter nadal będzie chroniona.
Reachera nie trzeba długo przekonywać. Już taki jest, że chciałby w pojedynkę naprawić świat. Tymczasem handlarze narkotyków dokładają wszelkich starań, by dopiąć celu. Przekupstwo, szantaż czy zabójstwo, każdy środek jest dobry.
Kolejny doskonały thriller Lee Childa. Autor świetnie buduje napięcie. Dba o zwroty akcji. Pilnuje, by do końca zachować parę niespodzianek, którymi będzie mógł zadziwić czytelnika. No i naturalnie, swoim zwyczajem, podrzuca okruchy faktów, które naprowadzają czytelnika, by mógł domyślić się tożsamości zabójcy, zanim wpadnie na to główny bohater. Standardowy zestaw mylnych tropów nie utrudnia zbytnio procesu dedukcji. Nawet jeśli wiem, że zostało to starannie zaaranżowane przez autora, to i tak odczuwam satysfakcję, że trafnie wytypowałem, kto jest czarnym charakterem. Tym sposobem Child mile połechtał moje ego. Trochę może ironizuję, ale książka bardzo mi się spodobała. |