W Dżokerowie zaczęła się brutalna wojna między mafią a Widmowymi Pięściami. Zapanował chaos. Niestety, także na kartach tej "powieści mozaikowej". Dlatego nie streszczam fabuły, bo jest wątła. Nic się tu nie klei. A naprawdę długo dawałem tej książce szansę. Przez sentyment do poprzednich tomów. Ale było tylko gorzej.
Niby dużo się dzieje, ale przypomina to aktualnie modne filmy o superbohaterach. Mnóstwo efektów, dużo przemocy i agresji, ale poza tym fabuła kuleje. Porzućcie logikę, którzy to oglądacie/czytacie, że sparafrazuję klasyka literatury. Zbyt częsty jest tu motyw "Zabili go i uciekł". Mdłości można dostać.
O ile scenarzyści wspomnianych hollywoodzkich produkcji odchodzą od zmysłów, by widz się nie nudził, autorzy tego tomu odeszli od zmysłów, ale dla własnej przyjemności, pozostawiając czytelnika sam na sam z konsekwencjami ich szaleństwa. Bardzo szybko zgubili główny wątek. Nie jestem do końca pewny, czy on w ogóle był. Zakładam, że chodziło o wojny przestępców, ale bardzo szybko schodzą one na tak daleki plan, że w kolejnych epizodach są w ogóle nieobecne. Autorzy sięgają więc po inne pomysły, coraz bardziej kuriozalne. W każdym razie, zniechęcili mnie do cyklu na dobre.