Od pierwszej chwili po przebudzeniu musi walczyć o życie. Nie wie kim jest. Nie pamięta swojej przeszłości. Pamięta tylko sny o kolonizacji nowej planety. Dlatego szybko odgaduje, że jest na pokładzie statku kosmicznego. Domyśla się, że coś poszło nie tak. Gdyby nie pomoc tajemniczej dziewczynki, być może od razu by zginął. Jednak dzięki jej wsparciu stawia czoła zimnu, głodowi, nieważkości i potworom, które chcą ich zabić. Natyka się na ciała tych, którym się nie powiodło. Są to zarówno ludzie, jak i inne istoty. Tylko część z nich jest humanoidalna.
Walka o przetrwanie pochłania go całkowicie. Jednocześnie dręczą go pytania. Kim jest? Co wydarzyło się na statku? A nade wszystko, jaki w ogóle ma sens to, co dzieje się na statku? Z każdą chwilą odnajduje w swojej pamięci kolejne pokłady wiedzy, ale te pytania pozostają bez odpowiedzi. Nawet spotkanie z innymi ocalonymi niewiele pomaga. Tyle tylko, że mogą połączyć siły, by wspólnie walczyć o przetrwanie. I razem szukać odpowiedzi. Tylko, czy mogą sobie zaufać?
Przyznaję, że na początku lektury nie mogłem się wciągnąć w fabułę. Akcja była wartka, ale z tego chaosu bodźców nie wyłaniało się nic sensownego. Co gorsza, miałem wrażenie, że historia jest wtórna w stosunku do "Non stop" Aldissa i podobnych powieści i opowiadań, które dane mi było czytać jeszcze w latach osiemdziesiątych, a które zaginęły w zakamarkach mojej pamięci. Oprócz skojarzeń literackich były też filmowe, bo natychmiast stanęło mi przed oczami "Pandorum". Ostatnio mam coraz większy problem z faktem, że odnajduję w nowych książkach motywy i pomysły, z którymi już gdzieś się zetknąłem.
Na szczęście, Bear okazał się dość pomysłowy i nawet jeśli inspirował się czyjąś twórczością, zaprezentował coś oryginalnego. Miałem wątpliwości, czy uda mu się uporządkować chaos, ale poradził sobie z tym znakomicie. Pokusiłbym się nawet o stwierdzenie, że cała ta historia może być głębszą metaforą, niż to się na pierwszy rzut oka wydaje. Ech, jak zapisać refleksje, które nachodzą człowieka po lekturze, jeśli grozi to ujawnieniem końcówki fabuły? To przecież chęć poznania odpowiedzi nie pozwalała mi porzucić lektury, a aura tajemnicy budowała napięcie. Nie mogę zatem się rozpędzić i ograniczę się do stwierdzenia, że w końcówce książka bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Losy bohaterów ukazane zostały w zupełnie innym świetle. Całość nabrała głębszego sensu.