Jednorogini dowiaduje się z podsłuchanej rozmowy dwóch myśliwych, że ze świata znikły jednorożce. Zaniepokojona tym decyduje się opuścić las i odnaleźć inne jednorożce. Zadanie nie jest łatwe, bo gdzie ich szukać? W czasie długiej wędrówki Jednorogini zauważa, że ludzie jej nie rozpoznają, widząc w niej jedynie zwykłego konia. Któregoś dnia spotyka motyla, który wprawdzie wydaje się niespełna rozumu, ale jednak rozpoznaje w niej jednorożca i podpowiada, jaki los spotkał inne jednorożce. Podpowiedź może i jest dość mglista, ale musi wystarczyć. Niestety, wkrótce potem Jednorogini wpada w pierwsze tarapaty na swojej drodze: zostaje uwięziona przez wiedźmę.
Zaufałem reklamie z okładki i mam za swoje. Książka była dość nudna. Nie bardzo wiem, kto był jej adresatem. Czasami o fantasy mówi się, że to bajki dla dorosłych. Opinia to krzywdząca, ale gdyby etykietkę tę przypiąć do tej powieści, to może chociaż częściowo by pasowała. Do porządnej fantasy temu daleko. Nie było to ani śmieszne, ani poważne. Autor miotał się między bajką, karykaturą bajki, czy wreszcie analizą bajki. Już pierwsze strony rodziły dysonans. Dużych pokładów wyobraźni trzeba, by uwierzyć w myśliwych, którzy na polowaniu dyskutują o Pliniuszu. Odebrałem to jako motyw humorystyczny. A przynajmniej jako próbę wprowadzenia elementu humorystycznego, bo nie było to śmieszne, a raczej surrealistyczne. Pokazywało też dystans autora do tematu. Ten dystans widać w czasie całej lektury. Jednak nadal nie rozumiem intencji autora. Nie jest to książka przygodowa, bo niewiele się tu dzieje. Jak na próbę ukazania w krzywym zwierciadle motywów zaczerpniętych ze średniowiecznych baśni, traktuje te baśnie zbyt poważnie. Przypowieść filozoficzna? Ale jaki z niej morał? Chwilami, kiedy narracja traciła jakikolwiek sens, zastanawiałem się, co autor brał w trakcie jej pisania. W końcu to czas dzieci kwiatów, kiedy zachęcano do zażywania środków psychotropowych w celu rozszerzenia świadomości. Surrealizm to chyba jedyny klucz do tej powieści. W końcu jest tu groteska, sen miesza się z jawą i halucynacją, a generalnie nie ma w tym żadnego sensu. Absurd i nonsens rządzą.
Powieść można potraktować jako ciekawostkę i przeczytać, ale nie należy oczekiwać, że dostarczy niezapomnianych chwil i przeniesie w magiczny świat, który uwiedzie nas w jakiś niezwykły sposób. Ot, trochę banałów, zgranych motywów i metafor urzekających niektóre romantycznie usposobione dziewczęta. Żeby to chociaż śmieszne było... |