Recenzje
 
 
Recenzje Karola
 
Desmond Bagley
"Złoty kil"
Desmond Bagley Złoty kil

Na początku lat 90-tych wydawnictwo "Amber" wypuściło na rynek całą serię powieści Desmonda Bagleya. Kilka z nich wówczas przeczytałem. Teraz wypatrzyłem w antykwariacie powieść, której wtedy nie kupiłem. Budżet zawsze stanowi pewne ograniczenie przy kupowaniu książek. Na szczęście czasami można to nadrobić.

Peter Halloran to weteran II wojny światowej. Po zakończeniu wojny przemierzył całą Afrykę i wreszcie osiadł w Afryce Południowej. Zajął się szkutnictwem. Założył rodzinę. Prowadziłby zapewne stateczne życie do końca swych dni, gdyby nie śmierć żony. To skłania go do działań wielce ryzykownych. Za takie należy uznać próbę wywiezienia z Włoch skarbu Mussoliniego. Skarb ten w ostatnich miesiącach wojny wpadł w ręce kilku partyzantów. Tylko dwóch z nich przeżyło. Obaj mieszkają w Południowej Afryce. Jeden z nich, Walker, opowiedział całą historię Halloranowi. Halloran prosi o pomoc także drugiego z nich, o nazwisku Coertze. Cała trójka wyrusza jachtem do Włoch, by wydobyć skarb. Ich podróż nie pozostaje jednak niezauważona. Co gorsza, pod wpływem alkoholu Walker ma skłonność do rozpowiadania wokoło o skarbie. Pojawia się więc spora grupa osób zainteresowanych udziałem w podziale skarbu. Nie są to przy tym osoby, które wahałyby się przy wyborze środków mających ich przybliżyć do tego celu. Halloran, Walker i Coertze mają wkrótce na karku byłych partyzantów, przemytników i bandytów najróżniejszej maści z mafią na dokładkę.

Bardzo przyjemna i lekka lektura. W sam raz na letnie miesiące. Odrobinę trąci już myszką, ale ma to swój urok. Miło spędziłem czas śledząc przygody bohaterów.

     
 
Site copyrights© 2008 by Karol Ginter