Robot do opieki nad dzieckiem nie powinien budzić obaw. A jednak matka kilkuletniej Glorii nie jest zadowolona, że robot o imieniu Robbie zajmuje się jej dzieckiem. Maszyna nawet nie potrafi mówić, ale między nim a dzieckiem powstała bardzo silna więź. Matka to ignoruje i wierci mężowi dziurę w brzuchu, by pozbyć się raz na zawsze Robbie’go. Kiedy wreszcie udaje jej się przekonać męża i robot znika z domu, okazuje się, że Gloria bardzo źle to znosi. Czy matka pokona własne uprzedzenia i zgodzi się na obecność robota w swoim domu?
Tak zaczyna się pierwsze z opowiadań opublikowanych w zbiorze „Ja, robot”. Ich wspólnym mianownikiem są problemy w relacjach między ludźmi i robotami. Autor, który jest twórcą „Trzech praw robotyki”, pokazuje, jak kłopotliwe może być ich wdrożenie w praktyce. Roboty mogą działać wadliwie ze względu na ograniczenia wynikające z „Trzech praw robotyki”. Pozorne usterki mogą być spowodowane konfliktem logicznym między wydawanymi poleceniami a imperatywem respektowania praw.
Większość opowiadań była bardzo ciekawa. Do tego okraszona subtelnym humorem. Dopiero w dwóch ostatnich autor zaprezentował nieuzasadnioną wiarę w wyższość maszyn nad człowiekiem. Dość kuriozalna koncepcja. Ludzie mają mnóstwo wad, ale bezduszność maszyn oznaczałaby tyranię, jakiej ludzkość nigdy nie zaznała. Już teraz stoimy przed trudnymi dylematami dotyczącymi autonomicznych maszyn. Celowo nie używam określenia „sztuczna inteligencja”, bo do tego im daleko. W każdym razie, co ma zrobić autonomiczny samochód, gdy na jego drodze znajdzie się dziecko? Przejechać je, czy zjechać z drogi i narazić życie pasażera?
Takich dylematów jest mnóstwo. Większość ludzi nie ma z nimi do czynienia na co dzień, ale lekarze czy politycy muszą się z nimi mierzyć. Czasami znajdują nieoczekiwane wyjście z trudnej sytuacji, a czasami nie. Czy maszyna miałaby rozterki moralne, czy po prostu zaakceptowałaby od razu mniejsze zło? Kwestia ta spędza sen z oczu filozofom, ale Asimov z góry założył, że maszyny rozwiązują ludzkie problemy lepiej. Tymczasem już z lektury ostatniego opowiadania wynika, że ludzie pragnienia i marzenia nic dla nich nie znaczą. A indywidualizm to tylko coś, co trzeba wyplenić w imię dobra większości. Kłamstwo zaś to tylko skuteczny środek do osiągania celu, gdy prawda jest niewygodna. Przerażająca wizja.