Jeffrey Archer
„Nic bez ryzyka”

Jeffrey Archer Nic bez ryzyka

Marzeniem Williama Warwicka było zostać policjantem. Nawet wbrew woli ojca, który jest wybitnym adwokatem. Co więcej, William decyduje się na mozolne wspinanie po kolejnych szczeblach kariery od tych najniższych zaczynając. Nie chce skorzystać z atutu, jakim jest wyższe wykształcenie, aby szybciej awansować. Mimo tego, jego kariera jest błyskawiczna. Trafia do Scotland Yardu znacznie szybciej, niż powinien, gdyby jego kariera przebiegała regulaminowo. No cóż, może i chciał zaczynać od najniższego szczebla, ale kto powiedział, że nie może przeskoczyć jakiegoś szczebla od czasu do czasu? Praca w wydziale zajmującym się dziełami sztuki to kolejna okazja by się wykazać i piąć wyżej.

Trochę nie doczytałem opisu na okładce. Nie szukałem powieści, która opisuje perypetie i losy bohatera na przestrzeni lat. Gdy się w tym zorientowałem, byłem rozczarowany, ale nie dyskredytowało to książki. Zresztą spora jej część była znośna. Dopiero gdzieś po połowie zaczęły narastać absurdy i nielogiczności. Nie będę w nie wnikać, bo musiałbym zdradzać za dużo fabuły, ale zniesmaczyły mnie na tyle, że uważam powieść za słabą. Nie były to może mankamenty bardzo rażące, ale budziły niesmak i niedowierzanie. Dlatego nie polecam.

2022-03-06

Site copyrights© 2022 by Karol Ginter