|
|
|
|
|
|
Gore Vidal:
"Stworzenie świata"
|
|
|
|
|
|
Muszę przyznać, że ta książka mnie zmęczyła.
Choć początek był obiecujący, to nie
zakwalifikowałbym jej jako rozrywkowej.
Miejscami była nawet bardzo ciężka.
Już sam sposób narracji nie przypadł
mi do gustu. Autor nadał książce formę
wspomnień Cyrusa Spitamy, wnuka Zaroastra.
Stąd po pierwsze pewien chaos chronologiczny,
gdyż narrator starał się wprawdzie snuć
swą opowieść chronologicznie, ale miał
nieprzyjemną skłonność do wtrącania
zakończeń pewnych wątków przed ich faktycznym
skończeniem. To czyni tę narrację naturalnie
bardziej wiarygodną, gdyż wspominając
przeszłość mamy zwyczaj postrzegać ją
przez pryzmat późniejszych wydarzeń,
ale rzadko kiedy doceniam to w książkach.
Ponadto autor nie ustrzegł się przed
największą pułapką, jaką jest uwspółcześnienie
toku myślenia bohatera. Dla autora,
żyjącego w zlaicyzowanym społeczeństwie,
życie religijne jest wielką zagadką.
Dlatego Cyrus Spitama, choć rzekomo
gorący wyznawca mazdaizmu, czyli religii,
której twórcą był Zaroaster, nie poświęca
w ogóle uwagi kultowi swego boga, czyli
Ahuramazdy. My, współcześni często mamy
zwyczaj deklarowania "wierzący,
ale niepraktykujący", jakby zapominając,
że oddawanie czci Bogu jest wymogiem
religii. Cyrus Spitama, co wręcz zdumiewające,
w ogóle nie zadręczał się tym problemem.
Za to dociekał pochodzenia świata. Stąd
chyba tytuł. W swych podróżach spotykał
wybitnych przedstawicieli życia filozoficznego
i religijnego Indii i Chin a marginalnie
także Grecji. Z ważniejszych postaci,
które spotkał na swojej drodze, wymienić
warto Buddę, Lao cy (twórcę taoizmu)
i Konfucjusza. Wszystkim im stawiał
pytanie o stworzenie świata. Nigdy nie
uzyskał satysfakcjonującej go odpowiedzi.
Dla autora zapewne wszystko to miało
być pretekstem dla ukazania postaw ludzkich
i rodzących się w VI i V wieku p.n.e.
nurtów religijnych i filozoficznych.
Nie ukrywam, że nudziły mnie wspominane
przez Cyrusa dyskusje z filozofami i
ich przydługie wywody. Co gorsza, Cyrus
nigdy nie wdawał się w poważną dyskusję.
Nie próbował polemizować. Mogłoby to
ożywić drętwe dialogi, będące niekiedy
po prostu cytatami z przekazanych potomności
wypowiedzi tych postaci. To co narzuca
się od razu, to konkluzja, iż Cyrus
faktycznie nigdy nie miał własnego zdania,
a jak miał, to się z nim nie zgadzał,
że sparafrazuję dowcipy z okresu PRL.
Tu dochodzimy też do mojej oceny tej
postaci. Cyrus budził mój niesmak. Z
jednej strony wdawał się w krytykę Greków,
z drugiej sam był kreaturą dość odstręczającą.
Nie miał kręgosłupa, że tak powiem.
Zawsze ustępował. Nigdy nie stawiał
czoła przeciwnościom losu. Przyjąłby
każde upokorzenie. Wszyscy z łatwością
narzucali mu swoją wolę. Rzekomo miał
być dyplomatą, ale na próżno szukać
przykładów jego talentów. Chyba, iż
miarą talentu była skłonność do poddawania
się woli innych i brak skrupułów. Za
złe mam tej książce, że wątki polityczne
potraktowane zostały bardzo pobieżnie.
Do tego stopnia niekiedy, iż gdyby nie
moja wiedza historyczna, to miałbym
trudności z odnalezieniem się w realiach
historycznych. Może książka zaadresowana
jest wyłącznie do erudytów i to nawet
większych niż ja, bo ja czasami się
gubiłem? Przykładowo niezbędna jest
znajomość wojen perskich. Narrator uważa,
że czytelnik dokładnie zna ich przebieg,
zatem żongluje imionami Greków, jakby
byli to współcześni politycy i nie trzeba
było ich przedstawiać. Tekst reklamowy
na okładce zapowiadał "wielką ucztę".
Było to raczej ciasto z zakalcem. Pomysł
świetny, ale kiedy tylko pojawiały się
ciekawsze wątki, traktowane były pobieżnie.
Autor odrzucał możliwość przekształcenia
powieści w przygodową, choć niektóre
momenty aż się prosiły o ich rozpisanie.
Za to skróceniu z pewnością mogły ulec
wynurzenia filozoficzne. Jeśli zechcę
poznać założenia np. taoizmu to i tak
sięgnę po inną pozycję. A tak w niektórych
momentach książka po prostu nudzi. |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Site
copyrights© 2006 by Karol Ginter |
|
|
|