Strona główna Recenzje
Recenzje

Strona główna
Recenzje
Napisz do mnie !

 
   
Recenzje Karola
Gore Vidal:
"Stworzenie świata"
Muszę przyznać, że ta książka mnie zmęczyła. Choć początek był obiecujący, to nie zakwalifikowałbym jej jako rozrywkowej. Miejscami była nawet bardzo ciężka. Już sam sposób narracji nie przypadł mi do gustu. Autor nadał książce formę wspomnień Cyrusa Spitamy, wnuka Zaroastra. Stąd po pierwsze pewien chaos chronologiczny, gdyż narrator starał się wprawdzie snuć swą opowieść chronologicznie, ale miał nieprzyjemną skłonność do wtrącania zakończeń pewnych wątków przed ich faktycznym skończeniem. To czyni tę narrację naturalnie bardziej wiarygodną, gdyż wspominając przeszłość mamy zwyczaj postrzegać ją przez pryzmat późniejszych wydarzeń, ale rzadko kiedy doceniam to w książkach. Ponadto autor nie ustrzegł się przed największą pułapką, jaką jest uwspółcześnienie toku myślenia bohatera. Dla autora, żyjącego w zlaicyzowanym społeczeństwie, życie religijne jest wielką zagadką. Dlatego Cyrus Spitama, choć rzekomo gorący wyznawca mazdaizmu, czyli religii, której twórcą był Zaroaster, nie poświęca w ogóle uwagi kultowi swego boga, czyli Ahuramazdy. My, współcześni często mamy zwyczaj deklarowania "wierzący, ale niepraktykujący", jakby zapominając, że oddawanie czci Bogu jest wymogiem religii. Cyrus Spitama, co wręcz zdumiewające, w ogóle nie zadręczał się tym problemem. Za to dociekał pochodzenia świata. Stąd chyba tytuł. W swych podróżach spotykał wybitnych przedstawicieli życia filozoficznego i religijnego Indii i Chin a marginalnie także Grecji. Z ważniejszych postaci, które spotkał na swojej drodze, wymienić warto Buddę, Lao cy (twórcę taoizmu) i Konfucjusza. Wszystkim im stawiał pytanie o stworzenie świata. Nigdy nie uzyskał satysfakcjonującej go odpowiedzi. Dla autora zapewne wszystko to miało być pretekstem dla ukazania postaw ludzkich i rodzących się w VI i V wieku p.n.e. nurtów religijnych i filozoficznych. Nie ukrywam, że nudziły mnie wspominane przez Cyrusa dyskusje z filozofami i ich przydługie wywody. Co gorsza, Cyrus nigdy nie wdawał się w poważną dyskusję. Nie próbował polemizować. Mogłoby to ożywić drętwe dialogi, będące niekiedy po prostu cytatami z przekazanych potomności wypowiedzi tych postaci. To co narzuca się od razu, to konkluzja, iż Cyrus faktycznie nigdy nie miał własnego zdania, a jak miał, to się z nim nie zgadzał, że sparafrazuję dowcipy z okresu PRL. Tu dochodzimy też do mojej oceny tej postaci. Cyrus budził mój niesmak. Z jednej strony wdawał się w krytykę Greków, z drugiej sam był kreaturą dość odstręczającą. Nie miał kręgosłupa, że tak powiem. Zawsze ustępował. Nigdy nie stawiał czoła przeciwnościom losu. Przyjąłby każde upokorzenie. Wszyscy z łatwością narzucali mu swoją wolę. Rzekomo miał być dyplomatą, ale na próżno szukać przykładów jego talentów. Chyba, iż miarą talentu była skłonność do poddawania się woli innych i brak skrupułów. Za złe mam tej książce, że wątki polityczne potraktowane zostały bardzo pobieżnie. Do tego stopnia niekiedy, iż gdyby nie moja wiedza historyczna, to miałbym trudności z odnalezieniem się w realiach historycznych. Może książka zaadresowana jest wyłącznie do erudytów i to nawet większych niż ja, bo ja czasami się gubiłem? Przykładowo niezbędna jest znajomość wojen perskich. Narrator uważa, że czytelnik dokładnie zna ich przebieg, zatem żongluje imionami Greków, jakby byli to współcześni politycy i nie trzeba było ich przedstawiać. Tekst reklamowy na okładce zapowiadał "wielką ucztę". Było to raczej ciasto z zakalcem. Pomysł świetny, ale kiedy tylko pojawiały się ciekawsze wątki, traktowane były pobieżnie. Autor odrzucał możliwość przekształcenia powieści w przygodową, choć niektóre momenty aż się prosiły o ich rozpisanie. Za to skróceniu z pewnością mogły ulec wynurzenia filozoficzne. Jeśli zechcę poznać założenia np. taoizmu to i tak sięgnę po inną pozycję. A tak w niektórych momentach książka po prostu nudzi.
 
Poprzednio odwiedzona strona