|
Nawet się ucieszyłem, kiedy zobaczyłem
w księgarni nową książkę Strauba. Autor
miewa naprawdę ciekawe pomysły, więc
bez wahania sięgnąłem po portfel i książkę
kupiłem. Miałem ochotę na dobry horror.
Pisarz Tim Underhill dowiaduje się
o śmierci bratowej, Nancy Underhill.
Opuszcza więc nowy Jork i jedzie do
rodzinnego Millhaven. Dopiero na miejscu
orientuje się, że Nancy Underhill
popełniła samobójstwo. Wyjaśnienie
zagadki tej śmierci na pozór wydaje
się proste. Kiedy ma się męża takiego
jak brat Tima, Philip, który jest
wiecznie niezadowolonym frustratem,
obwiniającym wszystkich wokół o swoje
życiowe porażki, to ma się dość mocne
podstawy ku temu, by znaleźć się w
innym świecie. Przypuszczalnie dlatego
wszystkim dość łatwo przyszło zaakceptować
fakt samobójstwa. Jedyną osobą, która
domyślała się innych przyczyn samobójczego
kroku, był syn Nancy i Philipa, Mark.
Tyle tylko, że dowiemy się tego znacznie
później. To właśnie Mark znalazł zwłoki
matki. Był też jedyną osobą, która
dostrzegła zmiany w jej zachowaniu,
które pojawiły się przed tym tragicznym
dniem. Philip Underhill był zbyt zapatrzony
w siebie i zbyt skupiony na rozpamiętywaniu
własnych klęsk, by cokolwiek zauważyć.
Kilka dni po pogrzebie matki Mark
znika. Tim ponownie wraca do Millhaven.
Zaczyna krok po kroku odkrywać tajemnicę
kryjącą się za zniknięciem Marka.
A wiąże się ona z tajemniczym domem
stojącym tuż przy posesji Underhillów,
z nieżyjącym już psychopatycznym krewniakiem
Nancy oraz morderstwami chłopców w
Milhaven.
Znakiem firmowym Strauba jest zaburzona
chronologia. Ten zabieg czasami rzeczywiście
dawał interesujące efekty. Tym razem
jednak wyłącznie mnie drażnił. Ponadto
książka męczyła mnie dłużyznami. Aż
do ostatniej strony miałem nadzieję,
że wreszcie zdarzy się coś, co pozwoli
mi zmienić opinię o powieści. Niestety,
akcja nabrała tempa dopiero na kilkudziesięciu
ostatnich stronach. Liczyłem, że moją
wytrwałość w lekturze wynagrodzi przynajmniej
efektowne zakończenie. Tu też się
zawiodłem. Krótko mówiąc, nie jest
to najlepsza powieść Strauba. No ale
w końcu chyba każdemu pisarzowi zdarzają
się gorsze chwile. Poczekam na powrót
autora do formy. Może już w następnej
powieści?
|
|