Strona główna Recenzje
Recenzje

Strona główna
Recenzje
Napisz do mnie !

 
   
Recenzje Karola
Peter Straub:
"Pan X"
Bohaterem powieści jest Ned Dunstan, którego poznajemy, gdy wraca do rodzinnego miasta: Edgerton. Wraca, bo umiera jego matka. W gruncie rzeczy jej uczucia rodzicielskie można postawić pod wielkim znakiem zapytania, gdyż Ned wychowywany był w kilku rodzinach zastępczych, a matka jedynie sporadycznie go odwiedzała. Ojca Ned w ogóle nie znał. W podróży do umierającej matki nie byłoby może nic dziwnego, gdyby nie fakt, że Ned nie został w żaden sposób powiadomiony o jakimkolwiek pogorszeniu się stanu jej zdrowia. Co więcej, dociera do Ederton dokładnie w dniu, w którym trafia ona do szpitala w efekcie udaru mózgu. W podróż wyruszył zatem kierując się przeczuciem, choć to słowo być może niezbyt dokładnie oddaje to, co czuł bohater. Zanim jednak dojdzie do spotkania z matką, czytelnik zostanie zapoznany z przebiegiem jego życia, a także pozna tajemniczego Pana X.

Pan X to odrażająca postać, która niejedną zbrodnię ma na sumieniu. Można by o nim powiedzieć, iż jest królem zbrodni. Dysponuje nienaturalnymi mocami, a do tego wierzy, że bogowie rodem z książek Lovecrafta wybrali go na swego mesjasza. Jego zadaniem miałoby być przygotowanie ich przyjścia na ten świat. Ale wcześniej musi stoczyć walkę ze swym synem. Chyba już się domyślacie, że Pan X to ojciec Neda?
Podstawowym problemem Neda jest fakt, iż jest zupełnie nieświadom tego zagrożenia. Podobnie, jak wielu innych rzeczy. Dopiero po przybyciu do Edgerton dowiaduje się od swoich ciotek nieco więcej na temat swego pochodzenia. Jednak ciotki też mają coś do ukrycia. Tak samo zresztą jak prawie wszyscy wokół. Ned stawia sobie zatem za cel rozwikłanie zagadki swego pochodzenia. Jest to tajemnica o tyle intrygująca, że Dunstanowie dysponują dość niezwykłymi mocami, a jedynie Ned wydaje się ich pozbawiony.

Prowadzone przez Neda śledztwo wciąga go w wir lokalnych rozgrywek rodzinno-finansowych. Sam Ned gubi się w domysłach, gdzie kończy się przypadek, a zaczyna intryga. A jeśli jest to intryga, to kto za nią stoi i jaki ma w tym cel. Wszyscy wokół kłamią. Przebrnięcie przez tę gęstwinę fałszu wcale nie jest łatwe. A liczba pytań wciąż rośnie. Już nie chodzi tylko o tożsamość ojca i pochodzenia. Są nowe zagadki: Jakie motywy kierują Laurie Hatch, w której Ned się zakochuje, ale która stara się Nedem manipulować? Skąd tak silna wrogość porzuconego męża, Stewarda Hatcha? Kim jest tajemnicza postać fizycznie wyglądająca zupełnie jak Ned? Co ukrywa Toby Kraft? O pewnych pytaniach nawet nie mogę wspomnieć, bo zbyt wiele bym zdradził.

W sumie "Pan X" to dziwna książka. Nie ma w tym określeniu negatywnej oceny, a jedynie próba wyrażenia całościowej opinii. Nie była to książka z typu tych, które pochłania się jednym tchem. Wymagała skupienia, gdyż autor sięgnął po wypróbowane wcześniej środki i prowadził narrację nieliniowo, zaburzając chronologię. Zresztą czas dla niektórych postaci występujących w powieści nie stanowił ograniczeń. Narracja jednak mnie wciągnęła. Ilość zagadek i tajemnic do rozwikłania narastała wręcz lawinowo, a ja przecież lubię tego typu wyzwania w czasie lektury. Parokrotnie, gdy już zdawało mi się, że wiem, ku czemu zmierza autor, okazywało się, iż byłem w błędzie. To tylko podnosiło atrakcyjność lektury. Straub napisał horror wpisany w konwencję czarnego kryminału. Mamił czytelnika fałszywymi tropami. A wreszcie wymyślił zakończenie, które w paru miejscach umyka mojemu zrozumieniu. Oczywiście najważniejsze wątki znalazły swoje rozwiązane, ale kilka istotnych pytań pozostało bez rozstrzygnięcia. Aby nie psuć lektury, muszę okroić swoje refleksje, ale może ktoś po przeczytaniu tej powieści miałby ochotę podzielić się wrażeniami i spostrzeżeniami. Może ktoś dostrzeże klucz do rozwiązania tych kilku tajemnic.

 
Poprzednio odwiedzona strona