Strona główna Recenzje
Recenzje

Strona główna
Recenzje
Napisz do mnie !

 
   
Recenzje Karola
Sean Russell:
"Jedno królestwo"
Byłoby doprawdy dziwne, gdyby kolejna nowość fantasy na rynku wydawniczym nie była równocześnie częścią jakiegoś cyklu. Książka Seana Russella to pierwszy tom cyklu zatytułowanego "Wojna Łabędzi". Wydarzenia dzieją się w królestwie, które pozbawione jest króla i rozdarte konfliktem między rodami Renné i Willsów. Chwilowo wprawdzie nie ma wojny, lecz wrogość pozostała. Wszelkie inicjatywy na rzecz załagodzenia konfliktu i rozwiązania go w drodze pokojowej postrzegane są jako wyraz kapitulanctwa i słabości. Ilustrują to już pierwsze strony powieści, na których poznajemy spisek na życie głowy rodu Renné, Torena, który w opinii krewnych posunął się za daleko w ustępstwach wobec Willsów. Toteż jego najbliżsi krewni postanowili go zgładzić i zrzucić winę na Willsów, co oznacza nieuchronną wojnę. Jednak zanim plan przejdzie do etapu realizacji, ziemie królestwa będą świadkiem dość niezwykłych wydarzeń, będących splotem różnorodnych działań na rzecz wojny i dla jej zapobieżenia. Dość przypadkowo - a może nie, ale tego dowiemy się najwyżej z kolejnych tomów - wplątani w to zostali trzej młodzi przyjaciele: Tam, Fynnol i Baore. Opuścili oni swą rodzinną Dolinę Jezior, aby zobaczyć nieco świata. Jednak spotkanie z Alaanem odmieniło ich los. Zobaczyli znacznie więcej niż chcieli. Przeżyli dość nieoczekiwane i niebezpieczne przygody. Osoba Alaana odegrać miała kluczową rolę w wielu wydarzeniach, które miały miejsce na kartach powieści. Celem Alaana było bowiem zapobieżenie wojnie. Jako jeden z niewielu był przy tym świadom, iż największe zagrożenie dla chwiejnej równowagi między rodami Renné i Willsów stanowi osoba sir Hafydda, ukrywającego swą tożsamość pod przybranym imieniem Eremona. Przy tym, jako jeden z niewielu, Alaan wiedział, że sir Hafydd jest kimś więcej. Tak samo zresztą jak sam Alaan. Wielu już bowiem zapomniało legendy o trójce rodzeństwa, które kiedyś walczyło ze sobą bez litości na ziemiach królestwa i pozostawiło po sobie pokłady nienawiści, wciąż dające o sobie znać. A ponieważ byli potężnymi czarodziejami, więc nawet śmierć nie była kresem ich egzystencji. Teraz nadszedł ich czas. Pierwszy tom, to zaledwie wprowadzenie do intrygi. Poznajemy na jego kartach główne osoby dramatu, obserwujemy próby zapobieżenia najgorszemu, ale prawdziwy konflikt, jak można się łatwo domyślić, zostanie opisany w kolejnych tomach. Autor stworzył świat, który z jednej strony przesiąknięty jest magią i niezwykłością, ale w którym ludzie raczej magią się nie zajmują. Magiczna jest rzeka, którą płyną bohaterowie. Potrafi zawieść do miejsc niezwykłych, których nie opisano na żadnych mapach. Autor tworzy atmosferę niesamowitości nie posługując się fajerwerkami magii. Nierzadko odnosiłem wrażenie, iż to raczej romans rycerski, niż książka z gatunku magii i miecza. Jednak Sean Russell umie tak pokierować narracją, że wciąż jesteśmy zaintrygowani tajemnicą, która jest wszechobecna, a choć poznajemy jej nici, nie potrafimy ogarnąć całości. Zbyt wiele wątków wciąż pozostaje niejasnych. Jest to w mojej opinii niewątpliwą zaletą powieści. Do tego autor - choć przecież porusza się na gruncie fantasy, która bywa bardzo często mało oryginalna - uniknął banalności. Doskonale wkomponował w tok wydarzeń przypadek, który co rusz krzyżował najbardziej nawet wyrafinowane plany. W efekcie czekam niecierpliwie na ciąg dalszy. Książkę polecić mogę każdemu miłośnikowi fantasy, który wyrósł z etapu bezkrytycznej fascynacji heroic fantasy.
 
Poprzednio odwiedzona strona